16:30

Dlaczego kocham święta

Dlaczego kocham święta

Witajcie Kochani!
Dziś mamy Wigilię i muszę powiedzieć, że to jest ten dzień na który czekałam cały rok. Siedząc na kanapie przed choinką zaczęły nachodzić mnie pewne refleksje i pojawiło się w mojej głowie jedno pytanie. Dlaczego ja tak właściwie kocham te święta i z chęcią to wyjaśnię.

Już jako mała dziewczynka przyglądałam się całej rodzinie, która wspólnie przygotowywała dom, potrawy i ubierała choinkę. Wtedy też już wiedziałam że to jest jakiś szczególny okres, gdy siadaliśmy razem do stołu i wszyscy byli uśmiechnięci i czuło się tą magiczną atmosferę w powietrzu. Wiadomo później były prezenty od Mikołaja i kiedyś chyba to było moim numerem jeden na tej liście. Z czasem gdy robiłam się starsza, zaczynałam więcej pomagać i o wiele więcej rozumieć o co w tym wszystkim chodzi aż dochodzimy do dnia dzisiejszego. W pewnym okresie nie czułam już tej magii i atmosfery chociaż cały czas robiłam wszystko by znów chociaż raz poczuć się znów tak szczęśliwa, jednak mój problem był w tym, że oczekiwałam dużych rzeczy, i cały czas oczekiwałam, ale nic od siebie nie dawałam. Szczerze mówiąc, ja nie potrafiłam być wdzięczna światu i otoczeniu za to co mam, a chciałam jeszcze więcej. Pomyślicie, że teraz piszę o rzeczach mało świątecznych a bardziej życiowych, tylko że to wszystko ze sobą się łączy. Znam wiele osób które również nie czują magii świąt, ale może to wszystko tkwi w naszym podejściu?


Dziś z czystym sercem oznajmiam że jestem wariatką na punkcie świąt, kocham je całym sercem. Od kiedy emocjonalnie dojrzałam, i zmieniłam spojrzenie na świat zwariowałam na punkcie gwiazdki jeszcze bardziej, chociaż zawsze kochałam te wszystkie dodatki, pokój obwieszony lampeczkami, pachnąca choinka, tak wspaniale ozdobione miasta i jarmarki świąteczne, ale przecież święta to nie tylko te cudności. Od jakiegoś czasu święta są dla mnie darem, tak je właśnie traktuję. W tym okresie jestem bardziej wdzięczna za wszystko, nie dlatego że tak wypada, ale dlatego że o to chodzi w tym święcie. Osobiście dziękuję za to, że znów spotkam się w gronie tak wspaniałych ludzi która jest moją rodziną, dziękuję za wszystkie przygotowania i potrawy, dziękuję za swoją mamę która tak cudownie stara się by magia była co roku, dziękuję za Bartosza z którym spędzę kolejne wspólne święta a co najważniejsze, za to że ja znów mogę przeżyć ten magiczny czas.


Gwiazdka to również życzenia, pomyślmy i obdarujmy najbliższych szczerością i tym co płynie nam prosto z serca. Wiecie, w tym wszystkim nie chodzi o to by sztucznie odwalić i mieć z głowy, ale żeby nam to też sprawiało radość. Mogę Wam zdradzić swój sekret. Dla mnie święta są tak wspaniałym okresem czasu bo dostrzegam te małe rzeczy, ja robię to zawsze, ale tylko raz w roku jest ten cudowny czas i jeśli chcesz go dostrzec to popatrz na te małe gesty, słowa, rzeczy. Nie oczekujmy czegoś wielkiego, ale doceniajmy chwile, i róbmy to zawsze tak, ale przysięgam że jeśli chodzi o porę świąt to czuję się całkiem inaczej niż przez resztę roku. Może to te pierniczki, a może zapach choinki, a może to te lampeczki, mimo wszystko ja czuję się wspaniale. Moim ulubionym momentem jest to gdy siedzę z rodziną i wspólnie się śmiejemy, rozmawiamy i cudownie spędzamy czas.


Mam nadzieję że Wasze Święta będą pełne magii i rodzinnej atmosfery, bo właśnie tego Wam życzę. Spróbujcie docenić małe rzeczy, a gwarantuję że wiele Was jeszcze może zaskoczyć.
♥ Wesołych Świąt! ♥

16:30

10 świątecznych filmów które musisz obejrzeć

10 świątecznych filmów które musisz obejrzeć

Witajcie w kolejnym poście z serii blogmas i muszę Wam powiedzieć, że czuję cały czas jakby był początek grudnia a tu prawie połowa. Chciałabym, żeby ten miesiąc leciał jak najwolniej, żeby w 200% cieszyć się tym okresem, a na razie mam ledwo 80% frajdy. Niestety wygląda ten miesiąc inaczej niż sobie wyobrażałam, no ale mam nadzieję że to nadrobię. 
Dziś przychodzę dla Was z moją top listą filmową na ten okres czasu, które muszę obejrzeć bo inaczej święta będą stracone. Żartuję, no ale to już nie byłoby to samo. Na pewno któryś z nich pojawi się u mnie w instamasie, jeśli chcecie możecie typować w komentarzach, a ten kto trafi pojawi się jego profil na moim instastories (bo go udostępnię heh ♥), tak więc zgadujcie i przy okazji zostawiajcie nicki swoje z instagrama pod postem! To czas zacząć listę.


1. Love Actually
Ukochany film, pełen miłości i totalnie w moim typie. Uwielbiam gdy w filmie pokazanych jest kilka wątków różnych bohaterów, które w ostateczności mają coś ze sobą wspólnego. Mój numer jeden świąt!


2. Listy do M - wszystkie części
Ok, części 3 nie będę teraz oglądać w grudniu bo obejrzałam w listopadzie, ale... jest świetna, tak jak i dwie pozostałe. Bez tego nie wyobrażam sobie świąt. Powiem szczerze, że pierwszy polski film, w którym się zakochałam i myślę że każdy z Was go zna i oglądał chociaż raz.


3. Grinch - świąt nie będzie
Szczerze mówiąc oglądałam go jako dziecko i w tym roku postanowiłam sobie to odświeżyć, tak więc na pewno po takim czasie sobie wyrobię nową opinię, ale z tego co pamiętam był dość ciekawy. Muszę przyznać, że najbardziej chyba powala mnie tak scenografia bo jest wspaniała!


4. Elf
Super film, zabawny i ciekawy. Jeden z moich ulubionych ♥



5. Kevin sam w domu 1,2
Święta bez Kevina to nie święta, co roku od bobasa oglądam, i nie nudzi mi się i cały czas oglądam z tą samą frajdą jak kiedyś.


6. W krzywym zwierciadle : Witaj święty Mikołaju!
Typowo familijny film, któy dosłownie nadaje się do odprężenia i spędzenia przedświątecznych chwil w gronie najbliższych.


7. Czter gwiazdki
Jest wspaniały! Nawet nie wiem co więcej mogę powiedzieć, bo po rpostu trzeba go obejrzeć.


8.  Świąteczna gorączka
Kto nie lubi filmów z Arnoldem S? Ja uwielbiam, a więc i ten musi się znaleźć na tej liście. 


9. Fred Claus – Brat Świętego Mikołaja
Jest świetny i polecam go każdemu. Ciekawy familijny film który na pewno nas uszczęślikwi a nie znudzi.



10. Titanic
Nie wiem dlaczego on znajduje się na tej liście, ale pewnie dlatego że gdy byłam dzieckiem wraz z mamą i tatą siadaliśmy przed telewizorem, odpalaliśmy ten film na video i wspólnie płakaliśmy. To jest jedno z moich ulubionych wspomnień w któych uczestniczy tata. Dlatego też co roku go oglądam, żeby znów poczuć się jak wtedy przed telewizorem.

Mam nadzieję że to zestawienie się podobało. Który z tych filmów jest Waszym ulubionym? Czekam w komentarzu na odpowiedzi!
Zapraszam Was również na swoje social media, żebyśmy mogli wspólnie cieszyć się świętami!

INSTAGRAM - @kahsdesign
FACEBOOK - kahsdesign
SNAPCHAT - kahs_design

16:30

Nie kupuj psa!

Nie kupuj psa!
Witam w dzisiejszym świątecznym poście, no bo w końcu blogmas ♥ W każdym razie chciałam poruszyć dość ważną sprawę, która w pewien sposób dotyka mnie jako właściciela wspaniałego czworonoga. Chciałabym podzielić się z Wami pewnymi moimi spostrzeżeniami.


Mamo, ja chcę psa pod choinkę!

Dobrze wszyscy rodzice wiedzą, że dzieci marzą o pewnych prezentach, ale myślę że najsłabszym mogłoby być danie szczeniaka, psiaka, kotka czy inne jakiekolwiek zwierzę, gdy jest taa świadomość że my (dorośli) nie będziemy mieli czasu na opiekę. Jest w sieci jak i telewizji bardzo dużo reklam odnoszących się do tego że co roku jest bardzo dużo psów porzucanych i trafiają do schronisk, niektóre z nich są przepełnione, co pokazuje że problem jest gigantyczny. Przez takowe zachcianki wzrósł wysyp wszelkich pseudo hodowli gdzie psy nie są traktowane jak powinny. Nie urywajmy, że o zwierzęta trzeba dbać. My dbamy o siebie, to dlaczego nie o zwierzęta? Ktoś powie że to tylko zwierze, ale my ludzie też jesteśmy zwierzętami. Często mówimy że jesteśmy jednym z najlepszych gatunków, ale mamy zdolność regeneracji naszych narządów? Nie, jaszczurki mają. Czyli nie możemy też uważać się za nie wiadomo kogo. Odbiegłam troszkę od tematu, ale... ok my tworzymy cywilizacje, czujemy, potrafimy kochać, umiemy być smutni i szczęśliwi, ale zwierzęta również. Ostatnio dużo słyszy się o naukowych badaniach, które potwierdzają że zwierzaki domowe mają bardzo duży wpływ na nasze zdrowie, skoro oni więc nam coś dają to my dajmy im miłość i moglibyśmy się od nich bardzo dużo nauczyć. Jeśli chcesz psa po co masz kupować? Poszukaj w internecie psów które są do oddania, pojedź do schroniska.


Ja i mój pies

Moją suczkę, znalazłam w internecie i wiem, że to było przeznaczenie. W pierwszym domku okazało się że jedno z dzieci ma uczulenie na sierść, wykorzystałam sytuacje, tym bardziej że bardzo pragnęłam psa, w szczególności że polecił mi go lekarz. Muszę z własnego doświadczenia powiedzieć, że od kiedy w moim życiu pojawiła się Mia, moje życie się zmieniło, a nasz dom z ponurego, rodzinnego od święta stał się radosny i życie nabrało kolorów. Nie licząc już tego, że gdy pojechałam po psiaka (cały dzień myślałam nad imieniem dla niej), i przy pytaniu jak ją nazywali oni i okazało się  że tak samo jak ja chciałam ją nazwać, no po prostu to był jeden wielki znak na TAK.


Jeśli wiesz że dasz radę, przygarnij zwierzaka

Nie mówię że nie kupuj zabronione i w ogóle kupowanie psa pod choinkę, nie ukrywajmy to jedna z lepszych okazji by spełnić swojego dziecka marzenie, ale jeśli wiesz że ten psiak nie będzie u Ciebie szczęśliwy, i nie będziesz mu mógł poświęcić tyle czasu i miłości ile musisz, nie decyduj się. Nie potrzebnie zrobisz psu nadzieje, a w dodatku kiedyś go porzucisz.

Tak więc życzę Wam przemyślanych świątecznych decyzji. 
Wpadnij też na moje social media bo tam możesz na całego wczuć się w świąteczny klimat! 
PS: Na zdjęciach to moja Mia jak coś :P

Całuski, xoxo

INSTAGRAM - @kahsdesign
FACEBOOK - kahsdesign

SNAPCHAT - kahs_design

10:00

Oficjalnie zaczynamy przygotowania do świąt

Oficjalnie zaczynamy przygotowania do świąt

Hej misie! ♥
Zaczynamy grudzień czyli (przynajmniej dla mnie) najcudowniejszy miesiąc roku. Z tej okazji przygotowałam dla Was LISTĘ RZECZY DO ZROBIENIA, LISTĘ PREZENTÓW jak i KALENDARZ na ten cudowny miesiąc!
Wszystko możecie pobrać poniżej, a dzięki planowaniu może będzie dla Was jeszcze ciekawiej. Dajcie znać jak Wam się podoba i widzimy się tutaj ponownie już niedługo.


POBIERZ TUTAJ 

Jeśli wydrukujecie coś co dla Was przygotowałam dodawajcie pod swoimi zdjęciami #druczki_kahs

INSTAGRAM - @kahsdesign
FACEBOOK - kahsdesign
SNAPCHAT - kahs_design

16:00

Plan na grudzień

Plan na grudzień
Hej misie!
Dziś chciałabym Wam przedstawić swoje plany na grudzień i między innymi poinformować Was, co możecie w tym okresie czasu znaleźć u mnie na blogu jak i innych social mediach. Ten post będzie czysto informacyjny. No to może zaczniemy od bloga?


Blogowy Grudzień - co tu znajdziecie?

Na pewno pojawi się cykl blogmasu, ale nie będzie on codziennie lecz dwa razy w tygodniu. Oczywiście nie martwcie się, bo podsumowanie mojej diety i okresu pooperacyjnego będzie, ale oczywiście w kwestii poza blogmasowej. Świąteczna stylizacja również się znajdzie na blogu, ale myślę, że pojawi się jeszcze kilka ciekawych postów które na pewno Was zaciekawią.

Instamas - co to takiego?

Na Instagramie będą pojawiać się zdjęcia z cyklu instamas, czyli świąteczne, ale nie tylko. Osoby obserwujące mnie na tym mediu, wiedzą że lubię pisać dłuższe posty i właśnie pod tymi zdjęciami w tym okresie czasu chcę dla Was więcej tam pisać, ale zdjęcia też będą super. Już w większości gadżetów i dodatków uzbierałam i na pewno je będę wykorzystywać. Posty będę starać się zamieszczać codziennie (ale jeśli opuszczę jeden dzień, nie bądźcie źli). Oczywiście zachęcam Was do brania udziału również w tej akcji, żeby codziennie coś ciekawego dodać na instagrama, związanego z tym cudownym okresem przygotowywania do świąt. Wszystkie moje zdjęcia będą podpisane hashtagiem #instamaszkahs i jeśli będziecie brać również udział w tym przedsięwzięciu podpisujcie zdjęcia między innymi właśnie tym oznaczeniem. 

Zrobimy świąteczne Q&A?

Dodatkowo jeśli chcecie, możemy zrobić takie świąteczne pytanka. Możecie je zadawać tutaj pod tym postem, pod postem na facebooku z linkiem do tej strony, lub pod dzisiejszym zdjęciem na instagramie. Tak więc jeśli macie ochotę to zapraszam.


Dodatkowo mam dla Was pewną niespodziankę, ale to dowiecie się o tym w grudniu. Teraz życzę Wam cudownego dnia i pamiętajcie zaczynamy od 1 GRUDNIA ♥

INSTAGRAM - @kahsdesign
FACEBOOK - kahsdesign
SNAPCHAT - kahs_design

15:30

schudłam 14 kg w miesiąc? // podsumowanie

schudłam 14 kg w miesiąc? // podsumowanie
W sobotę 18 listopada 2017 wypadło równo miesiąc po operacji, czy schudłam? Owszem i to aż 14 kg w jeden miesiąc. Łącznie? 24 kg. Drogę rozpoczęłam pod koniec maja i od wtedy do października udało mi się samej schudnąć 10 kg, 
chociaż w większości zawdzięczam to stresowi.
Jednak pozwól mi zacząć od samego początku.



Ci co często odwiedzają mojego bloga i znają moją historie wiedzą o operacji bariatrycznej jakiej się poddałam i jaką walkę odbyłam by wszystko się odbyło. Gdy po odwołaniu operacji mojej w Olsztynie (maj 2017), myślałam że to koniec, że albo nie uda mi się pokonać wszystkich moich chorób albo już sama nie wiem co będzie, wtedy to też po jednym dniu załamki znalazłam w sobie siłę by walczyć dalej. Udało mi się załatwić pierwsze wizyty w Warszawie, czyli bliżej domu. Wtedy wiedziałam, że wszystko się ułoży. Pierwsza próba operacji - lipiec. Zmieniono metodę na balona, nie podobało mi się to, ostatecznie okazało się, że jestem na niego za chuda (pierwszy raz w życiu na coś za chuda). Wtedy to już miałam na -3 kg. Wiecie jakie to było dla mnie szczęście? Zawdzięczam to tylko i wyłącznie stresowi, bo gdy się denerwuję nie mogę nic jeść i tak właściwie jadłam w tamtym okresie bardzo mało. Następny termin nie wiadomo kiedy, przestałam się ważyć i stwierdziłam, że się poddaję. Dostałam termin na październik i chęć do życia wróciła. Przychodzę do szpitala, ważę się i łącznie - 10 kg. Oczywiście stres i nerwy zrobiły swoje. 
Dziś, 21 listopada oficjalnie ważę -24 kg. 

Chcecie wiedzieć z jakiej wagi startowałam?
Styczeń 2017 - 150 kg
Listopad 2017 - 126 kg

Nie wstydzę się tego, że ważyłam aż tyle. Swoje zrobiły choroby i inne czynniki jak i spora depresja. Teraz chudnę, czuję się lepiej i jestem szczęśliwsza, a uśmiech z twarzy mi nie schodzi, a wiecie co jest najfajniejsze? Mam ochotę żyć i walczyć o zdrowie. Od samego początku waga dla mnie nie była ważna w tej drodze, tylko to aby pokonać swoje choroby i mieć możliwość żyć normalnie, zajść w ciąże i urodzić zdrowe dziecko, bez zagrożenia życia swojego i mojego bobo. Wiem, że gdybym dłużej zwlekała z operacją, za rok już by mogło mnie tu nie być, w takim stanie zdrowia byłam. Czuję, że teraz już jest lepiej. Do tego wszystkiego chudnięcie i wgl to tylko i wyłącznie dodatkowa radość. Mogę i wolno chudnąć, albo mieć długie zastoje, po prostu bylebym wyzdrowiała i to jest mój główny priorytet. Ale wiecie co? Wszystkie ubrania na mnie wiszą, jestem w totalnym szoku i nie powiem, że mi się to nie podoba.


To poznajmy moje wymiary w centymetrach.

Przed operacją :
Obwód brzucha - 146 cm
Obwód biustu - 150 cm
Obwód prawego, lewego uda - 85, 86 cm
Obwód bioder - 138 cm

Dziś :
Obwód brzucha - 130 cm
Obwód biustu - 133 cm
Obwód prawego, lewego uda - 70, 71 cm
Obwód bioder - 122 cm

Jak żyję po operacji?

Jadam od 4 do 6 posiłków dziennie. Zależy jak u mnie cukier i jest to co 2-3 h. Czasem właśnie mam tak, że pojawiają się wczesne objawy hipoglikemii więc wtedy muszę coś dostarczyć do żołądka, natomiast gdy nie pojawiają się te stany, to wytrzymuje nawet więcej niż 3h. Osobiście muszę powiedzieć, że są dni gdy nie mam ochoty nic jeść i wtedy potrafię zjeść tylko 2 posiłki. (nie zabijajcie mnie). Natomiast nie jem nic pomiędzy, lecz dostarczam wtedy płynów. Przeważnie woda z czymś, lub rozcieńczone soki, albo soki z witaminą c bez cukru. Ostatnio też mój organizm bardzo domaga się kawy, więc ją piję, ale zapewne to przez ciśnienie które jest niskie. Czekam na wizytę by ewentualnie dostać zezwolenie do odstawienia chociaż jednej tabletki z tym związanej. Najważniejsze dla mnie jest słuchanie swojego organizmu, nie słucham grubasa w głowie, ale swojego żołądka i narządów z tym powiązanych. Moje posiłki są w różnych wymiarach, przykładowo płatki kukurydziane namoczone w mleku, wejdzie mi ich wraz z tym mlekiem około 130g. Natomiast wszystko inne nie przekracza 100g.



Co jem?

Jak wiecie, przez pierwsze tygodnie byłam na jedzeniu papkowatym i były to pierwsze 4 tygodnie, od 15 listopada zaczęłam wprowadzać stałe posiłki i jestem na etapie co mi podejdzie, a co nie. Wiecie czasem zdarza się spotkanie z porcelanowym przyjacielem, ale nie jest to codziennie. Może przez ten okres czasu miałam jakoś takich spotkać 3. No dobrze, ale co jadłaś na śniadanie. No ja przykładowo pierwsze dwa tygodnie kaszki, później jakiś kisiel lub przetarte owoce, gerberki dla dzieci do 3 miesiąca, później zaczęłam wprowadzać nadal zmielone, ale żebym mogła sobie też coś pogryźć, bo czułam jakbym tych zębów nie używała. Tak pod koniec 3 tygodnia wprowadziłam serek wiejski i nawet nie wiecie jakie to było dla mnie pyszne. Chleba wciąż nie jem i nie chcę nawet go jeszcze próbować, jestem tylko na tych wazach czy coś takiego. I dwa te prostokąciki z almette i jestem w niebie i najedzona. Nie wiem czy kojarzycie jak mówiłam, że po jajkach idę do porcelanki, tak teraz. Znów zaczęły mi smakować! Jestem w raju. 

Jem słodycze?

Nie, nie jem słodyczy, nie słodzę, nawet nie mam ochoty. Jeśli już to naturalne cukry w stylu z owoców. A no dobra, zjadłam dwa te ciasteczka belvita, moczone w herbacie, ale potraktowane jako posiłek a nie pomiędzy nimi. W momencie gdy mam ochotę sobie coś pochrupać, to mama kupuje mi takie chrupki kukurydziane jak dla dzieci, i wyznaczam sobie porcję np 30 g i traktuję to jako normalny posiłek. Nie wykluczam, że spróbuję, czy coś. Jesteśmy ludźmi i nawet lekarze zalecają, że można ale z głową. Ja aktualnie nie potrzebuję a mój organizm nawet nie chce, bo odrzuca go na wszystko co słodkie. Ale ciekawostka, na fast foody też, ale mówię nie wmawiam sobie, że nigdy już nie zjem bo zjem. Nie w ogromnych ilościach i nie często, ale jestem człowiekiem i mogę ale jak pisałam z rozsądkiem.

Ćwiczenia.

Moimi ćwiczeniami są długie spacery, robię sobie np wchodzenie po schodach, bo niestety ale jeszcze nie mogę zacząć ćwiczyć tak jak bym chciała, a to dlatego, że np parę dni temu coś w szwach mnie zabolało przy żołądku, nie chcę ryzykować i w sumie też mam zakaz. Czekam na styczeń, bo wtedy zaczynam etap ćwiczeń na poważnie.



Tutaj macie małe porównanie mojej twarzy. Czerwiec 2017 u góry a dół to koniec października 2017.

Nie wiem czy wszystko co chciałam napisałam tutaj, ale jeśli o czymś zapomniałam, pojawi się na pewno w następnym. Pamiętajcie to pierwsze podsumowanie. Jeśli chcecie więcej, może udostępnić ten post, skomentować a przy okazji zajrzyj na moje social media.

Całuski, xoxo


Instagram - kahsdesign
Facebook - kahsdesign // kahs
Snapchat - kahs_design

16:30

Grubas w długim płaszczu

Grubas w długim płaszczu

Hej misie ♥ 
Jak co wtorek przybywam z postem, dziś jednak będzie to stylizacja. Ostatnio miałam szansę wybrać się na zdjęcia z B. więc przy okazji stwierdziłam, że to dobry moment by przygotować jakąś ciekawą stylizację. Jest ona typowo jesienna i jeśli jesteś ciekaw jak to wygląda, zobacz resztę zdjęć. 
Pamiętajcie też, że niedługo podsumowanie pierwszego miesiąca po operacji!






buty - zalando
płaszcz - mojej mamy staroć
spodnie - boyfriend C&A
koszulka - C&A
szal - zara
okulary - no name


Jak Wam się podoba tego typu post? Dajcie znać w komentarzu, bo może będę robić częściej. 

Całuski, xoxo

INSTAGRAM - @kahsdesign
FACEBOOK - kahsdesign
SNAPCHAT - kahs_design

16:41

Prawie nie mam żołądka

Prawie nie mam żołądka

Ci którzy obserwują mnie na snapie lub instagramie wiedzą, że doczekałam się w końcu operacji. Nowe życie zaczęłam 18 października 2017 roku. Chyba tą datę będę pamiętać do końca swoich dni. Chociaż szczerze mówiąc będąc w szpitalu dni mi się mieszały. Może zacznę opowieść od początku.

Z otyłością zmagam się od urodzenia, prawdę mówiąc nigdy nikt nie traktował też przez to mnie poważnie. W końcu jednak postanowiłam przy namowie swojej kochanej Pani doktor zmienić siebie i swoje życie. Dostałam szansę, której nie mam zamiaru zmarnować. Poddałam się operacji chlo, czyli chirurgicznego leczenia otyłości. Jak kiedyś wspominałam jest kilka różnych opcji, jednak wiedząc, że chcę kiedyś zajść w ciążę wybrałam dla siebie odpowiednią, mianowicie gastric sleeve, czyli rękawkowa resekcja żołądka która polega na wycięciu 75-80% żołądka. Ci którzy regularnie zaglądają tu do mnie na bloga wiedzą, że miałam dużo różnych perypetii na swojej drodze i miałam momenty zwątpienia, że kiedykolwiek będę miała tą operację, ale jednak się udało. Mój pobyt w szpitalu trwał tydzień i muszę przyznać, że strasznie się bałam bólu, komplikacji i śpiączki. Jednak wszystko jest w porządku, boleć bolało mnie tylko w dniu operacji, a następnego dnia rano byłam gotowa już wstać. Często też się słyszy, że często po tych operacjach się wymiotuję, mnie jeszcze to nie spotkało i mam nadzieję że już nie spotka. Co do życia jak ono wygląda po takiej operacji, jak się chudnie itp itd, zrobię serię postów, muszę przyznać, że teraz na prawdę jem zdrowo i nie ciągnie mnie nawet do słodyczy. No dobrze, ale to będę poruszać w serii o chudnięciu, tylko że wiecie... mi zależało na zdrowiu, i przy wypisie dowiedziałam się, że to był ostatni moment, bo za rok czy dwa miałabym jeszcze więcej chorób i zagrożenie życia by było ogromne, a teraz zmagam się z chorobami które opisałam wcześniej, no ale wiadomo doszło kilka nowych takich jak cukrzyca, stłuszczenie wątroby i nie pamiętam nazwy ale coś z krwią. Pozostało mi się cieszyć i walczyć o zdrowszą siebie. 



Część z Was może zarzucić mi pójście na łatwiznę, ale co to za łatwizna? Dałam się pociąć, a przecież operacja nie jest magicznym sposobem, że nagle za tydzień będę mieścić się w rozmiar 36. Operacja pomogła mi przyspieszyć pierwszy etap by więcej chorób do mnie się nie dostało, a nowe powoli zanikały. Lekarz mi oznajmił, że gdybym robiła to sama to fakt chudłabym, ale po pierwsze w tym czasie mogłyby dojść nowe choroby, dwa te co mam mogłyby się bardziej rozwinąć a nie zaniknąć, a trzy ja wcale nie mam łatwiej, bo tutaj mam o wiele więcej pracy przed sobą, muszę dojść do siebie, wskazane jest ćwiczenie, i przez 6 tygodni muszę być na papkach/miękkich potrawach. Wiecie, ja teraz nie zmieszczę więcej niż 100g, ponieważ po większej ilości bardzo się mogę źle czuć, a z resztą wolę nawet nie próbować przekroczyć tej ilości. Jest dobrze jak jest, i mam nadzieję że cukrzyca mi zanika. Zawsze bałam się bardzo tej choroby, myślałam że gdy już do mnie dojdzie to koniec ze mną, ale jednak nie. Ona może zniknąć, a ja mogę być zdrowa. I wiecie co? W końcu widzę dla siebie dzięki temu szanse, że będę mogła poznać zdrowe życie, którego nigdy nie miałam i mogłam jedynie o nim śnić. Nie będę się jeszcze bardziej rozdrabniać nad tym co operacja zrobiła, bo dla mnie to nie było wycięcie części żołądka, to było wycięcie go i usunięcie jakiegoś gruczołu który był trochę dla mnie zabójczy i bardzo hamował moje gubienie kilogramów. Wiecie, mój przypadek jest bardzo dziwny i rzadki, ale... mam nadzieję, że już tak nie będzie. W momencie gdy jesteś tym jednym na milion cz dziesięć milionów, lekarze nie bardzo chcą podejmować się twojego leczenia. Ja na takich lekarzy trafiłam dopiero po 20 latach swojego życia. Marzę by być normalna, chociaż wiem że już nigdy taka nie będę, dlatego musiałam pokochać w sobie tą swoją negatywną wyjątkowość. 

Dziś dalej walczę o lepsze jutro i będę walczyć całe życie. Jeśli chcesz obserwować moją drogę, zapraszam do obserwacji bloga i moich social media, bo tam bardzo dużo się dzieje. 
Za tydzień pojawi się podsumowanie pierwszych 3 tygodni po operacji, dlatego Was zapraszam, dowiecie się wtedy między innymi jaki jest mój teraźniejszy cel wagowy, ile i przez ile zgubiłam przed operacją, jak wygląda moja dieta po operacji, i wiele więcej. Dajcie znać co myślicie o tym poście.

Całuski, xoxo

INSTAGRAM@kahsdesign
FACEBOOK - kahsdesign
SNAPCHAT - kahs_design

06:51

Studia nie są dla mnie

Studia nie są dla mnie

Koniec lata.
Zrozumiałam, że to dla niektórych koniec dni beztroskich. Większość osób w moim wieku powraca na uczelnie, kontynuują edukację, a u mnie zaczyna się depresja. Zawsze myślałam, że będę jedną z tych osób które co październik wracają na uczelnię i mają coraz bliżej o rok do licencjatu, inżyniera czy magistra. Obiecywałam sobie całe życie, że i ja dołączę do grona tych znajomych, do grona tych osób. Nie zawiodłam siebie... Umocniłam się tylko w przekonaniu, że kiedyś latałam w obłokach i nie patrzyłam realnie na życie. Po tytule moglibyście stwierdzić, że uważam iż studia są beznadziejne. Nie. Studia są potrzebne, są ważne, ale dla każdego znaczą coś innego. 

Nie jestem osobą która jest nieukiem i bez ambicji. Mam ogromne ambicje, ale czasem sytuacja materialna nie pozwala nam spełnić marzeń i pomóc nam w zdobywaniu swoich pragnień. Marzyłam by studiować grafikę, jednak tak jak wspomniałam, nie zawsze ma się wszystko co chce. Obrałam w swoim życiu inny kierunek, a w pierwszej kolejności postawiłam na zdrowie. Po skończeniu szkoły gap year i wzięłam się za leczenie. Moje zdrowie pochłonęło mnie całkowicie i dalej pochłania, a ja i tak nie wiedziałam co bym chciała robić. Zrozumiałam jakiś czas temu. Zaczęłam robić kursy, samo doszkalanie i każdą wolną chwilę poświęcam na naukę. Kiedyś będę mistrzem w swojej dziedzinie, ja to wiem.. Studia kiedyś też zrobię, jestem tego pewna, ale nie szufladkujcie mnie. Zrozumiałam, że studia teraz nie są dla mnie. Chcę stworzyć coś swojego, coś z czego będę dumna, co zaprocentuje na moją przyszłość.



 Nie chcę studiować na siłę, bo rzeczywiście strasznie otoczenie na mnie napierało. Ciągle słyszałam, że jak to tak na studia nie iść, leń, nieuk i inne. Doprowadziło mnie to do depresji, okres po maturalny był jednym z gorszych. Nie dość, że nie wiedziałam co mam robić z życiem, to musiałam podjąć decyzje o studiach, kierunku itp. Po co? Po to by zaspokoić potrzeby otoczenia? A co ze mną? No właśnie. W pewnym momencie wiedziałam, że ten moment nie jest dla mnie odpowiedni. Z resztą, to brednia że już nie będę chciała się uczyć. Najbardziej irytuje mnie właśnie to, że wszyscy myślą że skoro nie studiuje to się nie uczę, bo uczyć się samemu to nie jest edukacja. Ok, ale jak nazwiesz to że czytam wszystkie e-booki dotyczące zawodu w którym chcę pracować w mojej przyszłości, jak nazwiesz to że biorę czynny udział w różnych kursach internetowych, jak nazwiesz moją naukę w domu na podstawie różnych tutoriali tworząc rzeczy w programach? Nie nazwiesz tego nauką? W takim razie ja twoich studiów nie nazwę edukacją. Nie sztuką jest osiągnąć tytuł wykształcenia wyższego. Sztuką jest czynnie się uczyć, poszerzać wiedzę i wynieść coś z tych studiów, inaczej jest to stracony czas. Po prostu mam wrażenie, że ludzie mylą pojęcia i ważne są tylko ich racje. Wyobraźcie sobie, że gdy chodziłam jeszcze do szkoły i po szkole uczęszczałam na dodatkowe matematyki do profesora z jednych warszawskich uczelni, on powiedział mi ważne słowa : "jeśli ktoś chce iść na studia po to by mieć tytuł to lepiej niech nie marnuje czasu profesorów". Zgadzam się w 100%, bo tak na prawdę traci swój czas i innych. 

Myślę, że nie warto myśleć stereotypami, i egoizmem. Szanujmy decyzje innych. Niech nikt Wam nie wmawia że musisz mieć studia. Nie musisz, bo moim zdaniem, najważniejsza jest umiejętność sprzedania siebie. Jeśli to potrafisz, podbijesz cały świat. Na co dzień mamy dużo przykładów tego, nawet w najmniejszych rzeczach. Takie przykłady też mamy w otaczającym nas świecie, w innych ludziach, nawet nam obcym. Dlaczego więc każdy musi żyć stereotypami. Wkurza mnie to podejście, że dla niektórych najważniejsze jest to by skończyć studia, potem praca, potem rodzina. Nie zawsze po studiach też znajdziesz pracę w zawodzie do którego się uczyłeś. Widziałam kiedyś nawet nagłówek jak ktoś z pisu mówił 'Studencie nie martw się sesją, i tak nie ma dla Ciebie pracy'.



W każdym razie, życie w stylu karierowicza nie jest dla mnie, i myślę że to uświadomiłam sobie z chwilą gdy dowiedziałam się na jakim poważnym etapie swoich chorób jestem. Teraz marzę by stworzyć coś (na razie tajemnica), założyć rodzinę, a na karierę zawsze jest czas, tak jak i na naukę. 

Nie oceniaj mnie też po tym tekście, piszę to co myślę, nie chcę obrazić Ciebie studencie, ani Ciebie po studiach. Chcę, byś też szanował moje zdanie. 

Dajcie znać co myślicie o tym co napisałam. Czekam na Wasze komentarze i zapraszam na moje media społecznościowe. ♥

13:17

Posłuchaj tego jesienią

Posłuchaj tego jesienią

Hej misie ♥
Jest jesień, czasem mamy depresję, czasem gdy zaświeci słońce poprawia nam to humor, jednak najważniejsze w większości osób życia to muzyka. Tak więc poznajcie playlistę którą stworzyłam dla Was. Tak na prawdę to są mojej typy tej jesieni i myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie.



Zarówno remix, jak i oryginał wpasował mi się idealnie w ucho. Muszę przyznać, że sprawia mi ogromną radość wieczorne leżenie i nucenie słów tej piosenki. 

LINK DO REMIXU
LINK DO ORYGINAŁU



Nie ma co tu się rozpisywać, piosenka przyjemna i może i Wam wpadnie w ucho.
LINK DO PIOSENKI



Początkowo nie byłam przekonana do tego utworu, jednak z każdym kolejnym przesłuchaniem, byłam nią coraz bardziej zauroczona. Posłuchajcie, polecam ten utwór, jak i piosenki tej artystki.
LINK DO PIOSENKI



Myślę, że nie mogło jej tutaj zabraknąć. Wpada w ucho, jest przyjemna i jednak po rozpadzie 1D tak myślę, że każdy oddzielnie tworzy świetną muzykę. Dodatkowo Zedd też jest świetnym artystą, więc piosenka nie mogła być zła.
LINK DO PIOSENKI


Co tu więcej powiedzieć. KOCHAM, po prostu tą piosenkę KOCHAM. Tak bardzo trafiła w moje serce, że aż sama jestem w szoku. 
LINK DO PIOSENKI



Piosenka świetna na właśnie jesienne wieczory. Dobry humor + pyszna herbatka i jesteśmy w raju.
LINK DO PIOSENKI



W sumie świeżutka pioseneczka, ale jaka wpadająca w ucho. Pierwszy raz posłuchałam będąc w szpitalu i od razu się nią zajarałam. Polecam totalnie.
LINK DO PIOSENKI



Może znacie, a może nie, oryginał to Kendrick Lamar - Humble, ale jednak remix od Pana Skrillexa jest dla mnie sztosem na dany moment. Złapałam zajawkę i cały czas katuję, w sumie tak jak płytę Lamara wcześniej. Posłuchajcie i oceńcie sami.
LINK DO REMIXU
LINK DO ORYGINAŁU




Nie mogło zabraknąć tej Pani ♥ Ci co dłuższy czas mnie obserwują lub czytają, wiedzą jakim ogromnym uczuciem darzę Lane. Dobra ale nie o uczuciach do niej. Pierwsza starsza, druga z najnowszej płyty. Aktualnie mam na te 2 piosenki zajawkę i właściwie słucham cały czas. Z całego serca polecam jej wszystkie płyty, blablabla. Jednak najbardziej na tą porę polecam owe piosenki. 
LINK DO RIDE
LINK DO WM

No dobra, i jak Wam się podoba tego typu post? Dajcie znać w komentarzu i dodatkowo dajcie znać jak się podobają piosenki. ♥

INSTAGRAM - KLIK
FACEBOOK - KLIK

15:30

Cukinia jak kotlet?

Cukinia jak kotlet?

Misie! 
Dziś przychodzę z przepisem dla Was. Wiem, dziwne że na moim blogu takie rzeczy, ale stwierdziłam, ze muszę podzielić się z Wami moim odkryciem, którego nauczyła mnie babcia mojego B. Nie mam pojęcia jak poprawnie nazywa się to danie, ale muszę przyznać że jest cudowne. Osobiście nie przepadam za cukinią, ale w tej postaci jestem jak najbardziej za. Proszę bardzo, specjalnie dla Was.


Dajcie znać czy podoba się Wam taki post i w takiej formie. 
Ktoś z Was znał wcześniej tej przepis? 
Czekam na Wasze komentarze. ♥

Instagram - klik
Facebook - klik
Copyright © 2016 kahsDesign , Blogger