17:00

Dziewczęca czy Sportowa jesień?

Dziewczęca czy Sportowa jesień?

Elo Bejbaski!

Dziś przychodzę do Was z kolejnymi zdobyczami od SHEIN i postanowiłam stworzyć dwie stylizacje. Jedna - piękna dziewczęca - spódniczka i biały sweterek, na prawdę wygląda to świetnie, ale to nie koniec. Jestem równie zauroczona piękną szarą bluzą do której doszyte są perełki. Czy ktoś ma również obsesje na punkcie tego motywu? Oczywiście wszystko dla Was podlinkuję ale to nie wszystko. Łapcie ode mnie zniżkę na hasło kahs20 ! 😍
Nie przedłużając zapraszam do zdjęć a na koniec koniecznie napiszcie która stylizacja Wam najbardziej się spodobała.



BLUZA - KLIK ID 557192 
SPÓDNICA - KLIK ID 477579
SWETEREK - KLIK ID 541545







12:42

Wiem Wszystko - planszowe rozgrywki

Wiem Wszystko - planszowe rozgrywki

Cześć i Czołem!

Dzisiaj przedstawiam Wam kolejną grę z cyklu gierek małżeńskich, jednak na wstępie chcę zaznaczyć że to jest kolejna gra którą możemy wykorzystać na różne sposoby i rozgrywać rodzinne turnieje wiedzy. Jednak na początku przedstawię Wam jak wyglądają główne założenia gry i jak powinna się ona odbywać.
Standardowo mamy wersje dla jednej pary jak i kilku, już pokazuję jak to wygląda. 


Wariant dla kilku par.

Gracze dobierają się w pary i pobierają pionek, kartę abc oraz żetony obstawiania i 3 kupidynki. Celem gry jest zdobycie jak największej ilości żetonów Kupidynów, a przebieg wygląda następująco. Grę jak zwykle rozpoczyna para o najkrótszym stażu, w tym momencie przesuwamy pionek o jedno pole i kręcimy butelką. Konkurencja jaką wylosujemy, przeprowadzamy w parach, a czas odmierza nam klepsydra. Jeden gracz z pary czyta pytanie a drugi odpowiada. Pole na jakim stanie pionek określa kto z ary odpowiada a kto czyta zadanie. Gracz który czyta, pobiera kartę z konkurencji o liczbie wskazanej przez butelkę ( od 3 do 5 kart). Na każdej karcie z zadaniami znajdują się co najmniej dwa pytania - gracz który czyta sam wybiera które przeczytać. Jeśli partner odpowie prawidłowo kartę kładziemy na plusowej planszy, jeśli źle - na minusowej. Para otrzymuje z banku lub traci żetony zgodnie z sumą punktów z kart. Czyli jeśli masz dwie dobre a jedną błędną odpowiedź wychodzi na to że dostajesz 1 żeton.

Wariant dla jednej pary

Potrzebujemy jednego pionka, którym poruszamy się po planszy, a przebieg gry jest podobny do wariantu z kilkoma parami z tym że żetony dostaje jedna z osób z pary, czyli każdy zbiera na własne konto.

W każdym z tych wariantów wygrywa para lub osoba z największą ilością kupidynków.


Postanowiłam skrócić Wam przebieg tej gry, ale nie dlatego że nie chce wszystkiego opisywać, a dlatego że chcę Wam pokazać jak przebiega gra a resztę rzeczy ukrytych w grze, zostawić dla Was ponieważ dla mnie ta gra jest genialna, i bardzo zabawna dzięki której możemy na prawdę świetnie spędzić czas. W grze są trzy kategorie w których ukryte to zadania są świetne, ale to już zostawiam dla Was, a teraz przechodzimy do mojego sposobu rozgrywki.


Mój wariant gry.

Teoretycznie pionek to jedna para, ale możemy grać w sposób że 4 max osoby siadają i grają jednym pionkiem. Pytania z konkurencji zadaje osoba z naprzeciwka, i w ten sposób również urozmaicamy naszą rozgrywkę. W mojej wersji nie patrzymy na ilość kupidynków - za poprawną dostajesz jeden za złą odpowiedź oddajesz jeden. Przesuwasz się tylko wtedy gdy odpowiesz prawidłowo a gdy źle to zostajesz na swoim miejscu.  Gra kończy się standardowo - wygrywa osoba która ma najwięcej kupidynków.

I co myślicie o tej grze? No i oczywiście który wariant gry wybieracie? Dajcie znać w komentarzy ♥

18:00

Cellbes - idealnie na jesień

Cellbes - idealnie na jesień

Hej Ho!
Kocham jesień i wszelkie stylizacje z nią związane, a teraz gdy ważę dużo mniej niż w zeszłym roku, teraz jeszcze bardziej mogę pobawić się modą. Dziś pokażę Wam moją wersje lekkiej jesiennej stylizacji, ale główną rolą są tu botki - które pokochałam ja i moje bejbaski z Instagrama ♥ Oczywiście do wszystkich produktów będziecie mieli linki, tak więc zapraszam Was na zdjęcia 😍



Płaszczyk - klik
Spodnie - klik
Szalik - klik
Buty - klik








17:54

Wiara w siebie to sztuka

Wiara w siebie to sztuka

Kiedyś zasłyszałam że wiara może góry przenosić. Roześmiałam się bo przecież, nie da się z niczego zrobić coś, a tym bardziej zdobyć samą wiarą. Dziś dlatego napiszę Wam dlaczego się myliłam.

Jako jeszcze nastolatka z tych młodszych nastolatek, wbrew temu co otoczenie o mnie myślało, nigdy w siebie nie wierzyłam. Nie wierzyłam że uda mi się dostać do wymarzonego technikum, zdać egzaminy zawodowe, założyć bloga a co dopiero zacząć zdrowieć i chudnąć. Od dziecka byłam grubaśna i myślałam że nigdy się to nie zmieni, no cóż, taki mój los. Wiedziałam że choruję, ale nigdy nie dawano mi szans. Wyobraźcie sobie jak bardzo zwątpiłam we wszystko gdy jednak okazało się że jeśli nie zacznę się leczyć (co  wtedy wydawało mi się nie możliwe), to umrę. 
Do szkoły się dostałam, ale moja wiara w siebie wtedy dopiero zaczęła się rozwijać, z czasem stawała się silniejsza, a ja poznawałam swoją wartość i zaczęłam ją rozumieć. Wiem, że w tym momencie jest ona bardzo silna, nie da się jej zburzyć, ale jeszcze dwa lata temu miałam chwile zawahania i na moment zapominałam jak silną babą jestem. Wiara to nic innego jak siła, jak poznanie własnych wartości i akceptacja samego siebie. Jednocześnie trudno docenić aż te 3 rzeczy, ale przecież nie od razu Rzym zbudowano. Ciężka praca nad swoją psychiką to podstawa. Często też jest tak, że ktoś kogo potencjalnie uważamy za pewnego siebie, może niekoniecznie wierzyć w siebie, bo nie zna wartości swoich. Niestety te czasy też nam to utrudniają, społeczeństwo nie pozwala nam na to, albo nawet otoczenie. Jednak musimy uwierzyć w to jak bardzo jesteśmy wartościowi i nauczyć się tej magicznej wiary. Wbrew pozorom ona na prawdę działa cuda - dlatego jest magiczna. Gdyby nie ona - nigdy nie znalazłabym drogi do leczenia, nie chodziła prosić o pomoc lekarzy, a co ważniejsze... nigdy nie poddałabym się operacji - uwierzcie, mimo ogromnego strachu przed komplikacjami udało mi się to przezwyciężyć. Już nie jestem aż takim grubasem, a moje życie zaczyna mi się podobać. Tak samo miałam z maturą i egzaminami, bo poszłam z nastawieniem - przecież uczyłam się tego 4 lata, poświęciłam na to maximum czasu więc nic innego nie pozostoje jak zdać. I część z Was powie - to nie wiara a jedynie twoja praca. No i nie można temu zaprzeczyć, ale przecież wiara to właśnie cały nasz cykl, cała nasza nauka i praca, przecież nie miałyby one znaczenia gdybyśmy nie umieli sobie uświadomić że wiemy, umiemy i działamy. To właśnie ona nas posuwa na przód i motywuje do dalszej pracy, to ona pokazuje nam życie takim jakim chcemy, bo dzięki niej się zmieniamy i walczymy o jeszcze lepsze jutro. Mam teraz do Was pytanie - czym dla Was jest wiara w siebie?


Przy okazji zobaczcie jakie super fotki miałam okazję ostatnio też zrobić jak byłam w Ostródzie. 

Sukienka - bonprix






Copyright © 2016 kahsDesign , Blogger