19:47

Look in my eyes, we can start a whole new life

Look in my eyes, we can start a whole new life
Witajcie!
Dziś przychodzę z kolejnym postem z serii fotografii - czyli sesji robionych przeze mnie. 
Nie wiem jak się rozpisywać pod tego typu postami, bo tak na prawdę tu chodzi głównie o zdjęcia. 
Modelką z tej sesji jest Aleksandra, koleżanka z technikum i to z jednej klasy. Zdjęcia robione były w studiu przy współpracy projektora do wyświetlania obrazów. To chyba była jedna z najdłużej trwających sesji, a dodatkowo dużo miłych wspomnień jak i sporo zabawy.


Oczywiście jak w tego typu postach muszę dodać link do piosenki którą akurat namiętnie słucham. Mówiąc szczerze to dla mnie zaskoczenie bo nie przepadam za tym wykonawcą jak i jego zespołem, ale muszę przyznać ostatnio to serio jest dobra robota. Ta piosenka jest wspaniała. Tyle, więcej nic nie dodam. 


Dobra to czas na resztę zdjęć.
















To co słodziaki? Podoba wam się ta sesja? 
Dajcie koniecznie znać w komentarzach i obserwujcie po więcej postów.
Całuski 💋

16:27

Walczę o siebie

Walczę o siebie
Na pewno niektórzy z Was przeczytali  'Jestem chora - dlaczego?' ale muszę przyznać, to nie wszystkie moje choroby.



Od 9 roku życia zmagam się z depresją, od 13 roku życia mam nerwice lękową. Przez ponad 10 lat nie chciałam chodzić do psychologa. Chciałam sama być silna, sama sobie ze wszystkim poradzić. Zaskoczę was, mimo stresu nie jadłam, bo gdy się stresuje nie mogę nic jeść (jakby ktoś mi miał napisać że jestem gruba przez jedzenie w stresie to uprzedzam fakty). Moja depresja pojawiła się z kilku przyczyn. 
  1. Ukryte gdzieś w podświadomości złe wspomnienia z dzieciństwa. Nie jestem jeszcze gotowa na otworzenie się na to, ale gdy już wybuchłam rok temu chodziłam na terapię i po niej zaczęło się wszystko przypominać. Pamiętam wszystko, chociaż wolałabym nie. Dzięki tym wspomnieniom wiem, że niektóre z moich lęków pojawiło się przez te rzeczy z dzieciństwa.
  2. Śmierć mojego taty. W wieku 5 lat straciłam ojca, zmarł na moich i Mamy oczach. Jako 5-cio latka pomagałam jej w resuscytacji. Jako ta dziewczynka dzwoniłam na jedyny znany mi numer żeby ta osoba zadzwoniła po pogotowie. Jako ten mały dzieciak straciłam autorytet, najlepszego przyjaciela, mojego anioła stróża. Straciłam moją bratnią duszę. Kiedyś ktoś powiedział mi, lepiej że straciłam ojca jako ta mała dziewczynka niż jako nastolatka. Wiadomo każdy przeżywa wszystko na swój sposób, tylko że ja potrzebowałam ojca, potrzebowałam opinii na temat mojej pierwszej miłości. Potrzebowałam zobaczyć jak to jest. Do tej pory zamykając oczy widzę ten wieczór. Cieszę się chociaż, że przed śmiercią spędziliśmy cudowny rodzinny czas. Dziękuję za to. Gdybym mogła mieć go teraz chociaż na tydzień, wiedziałabym. Już nie musiałabym gdybać. 
  3. Otyłość i brak pomocy. O tym wiecie z poprzedniego postu. Ciągłe obwinianie mnie, wyśmiewanie przez inne osoby, wyzwiska. Takie miałam życie. Dziękuję osobom które od tamtej pory są ze mną, a jest ich mało. Dziękuję za przyjaciół którzy byli ze mną w tamtym momencie i nie przeszkadzał im i nadal nie przeszkadza mój wygląd.
  4. Śmierć ukochanej babci. Kolejna bezsensowna śmierć. Kolejna bliska mi osoba opuszcza mnie. I znów się zagubiłam.


To jest kilka powodów przez które choruję chyba na jedną z najdziwniejszych chorób. Nie wymienię wszystkich, wymieniłam podstawowe powody. Mogłabym też napisać o moich przygodach z mamą, o wiecznej samotności która towarzyszy mi po dziś dzień, ale po co. To nie jest mój pamiętnik. To jest uświadamianie.

Ludzie którzy krzywdzą, wyżywają się na innych powinni ponosić odpowiedzialność za swoje czyny. Społeczeństwo powinno pomagać ludziom chorym. Nigdy się nie kryłam z moim bagażem emocjonalnym. Nigdy też nie czułam się doceniana. Najlepsze jest to że moja przyjaciółka powiedziała mi, że podziwiała mnie w gimnazjum. Podziwiała moją pewność siebie, moją siłę i szczerość. Przez ten okres czasu byłam tym kim zawsze chciałam być, byłam sobą. Wciąż miałam lęki, różne ataki, dalej byłam wyśmiewana, cały czas gdy byłam sama powtarzał się koszmar w mojej głowie. Dlatego też wtedy byłam wszędzie, wtedy nie chciałam być sama, mimo uczucia samotności wśród ludzi...



W technikum się poddałam. Nie umiałam już walczyć. Było dobrze, bo zakładałam maskę. Wracałam do domu.. płakałam. Po maturze już dopadło mnie totalnie. Od ponad pół roku jestem na lekach i od tamtego czasu bywa źle, nie powiem że jest idealnie. Bywają dni straszne, gdzie boję się wyjść z domu. Gdzie czuje mury w sobie. Są dni gdzie jest idealnie, śmieje się, bawię się wspaniale i znów jestem sobą. Chociaż do bycia sobą jeszcze daleka droga to zaakceptowałam swój los. Zaakceptowałam choroby. Czy to znaczy że poddałam się? NIE!

Mimo bycia poniżaną, wyśmiewaną, obgadywaną za plecami, mimo tego że przez mój wygląd ludzie dla mnie byli dwulicowi i nawet jeśli ktoś myśli że ja nie wiem. Tego się nie da ukryć. Zastanawiałam się zawsze czemu w ludziach jest taka zawiść? Przecież starałam się dorównywać rówieśnikom, przecież też miałam super ubrania nie jak typowy grubas. Zawsze potrafiłam dobrze wyglądać. Cholera nawet zdaje sobie sprawę z tego że moja twarz jest ładna. Dlaczego mimo tego że byłam przyjaciółką, kumpelom wy odwracaliście się? Szliście gdzieś i mówiliście HAHAHAHA ona jest chora psychicznie, hahahah no kasia to taki grubas itp itd. Ludzie, słowa bolą i zostają w głowie. Jestem silna i wiem że to nie jest tak ważne, ja już wiem komu mogę ufać komu nie. Już wiem kto jest kim.



Mimo mojej psychiki, jestem silna i wiem to. Nie każdy by się odważył napisać o tym, nie każdy też zniósł by słowa, ja już się nauczyłam nie zwracać uwagi na chamskie odzywki. Nie warto umierać. Byłam bliska śmierci kilka razy, i kilka z nich było planowane. Jednak wiem, że mam dla kogo żyć i wiem że dam sobie radę. Nie zostawię mojej mamy, nie zostawię moich bliskich. Walczę o lepsze jutro, walczę o dzisiejszy lepszy dzień. Codziennie walczę o siebie, i cały czas pokonuję każdą złą myśl. Dziękuje wam, że ze mną jesteście. Kocham was, a w szczególności Ciebie mamo, bo wiem że to czytasz.



Pamiętajcie, pomóżcie osobą z depresją. Od depresji do samobójstwa to tylko kilka kroków, a każde życie jest ważne i bardzo dużo warte.

Dziękuję że przeczytaliście, dziękuję że jesteście. 
Zostańcie ze mną na dłużej, abyśmy tą drogę złych chwil, dobrych też przechodzili razem. Wspierajmy się i szanujmy.
Jeszcze raz dziękuję, trzymajcie się i standardowo...
Całuski 💋

12:24

Clotify - jedna aplikacja, wiele możliwości

Clotify - jedna aplikacja, wiele możliwości
Witajcie!
Ten post poświęcony jest aplikacji która o dziwo inspiruje i ułatwia życie.

Ja jak już niektórzy wiedzą, jestem totalnym leniem. Przeważnie kiedy chcę się jakoś ładnie ubrać to nie pamiętam jakie ubrania mam, a dodatkowo spędzam sporo czasu przed szafą robiąc w niej wielki syf. Nie fajnie, ja wiem. Zawsze zastanawiałam się czy te problemy kiedyś miną, może jak schudnę to w końcu moja szafa będzie idealna. 
Idealna już jest, dzięki Clotify 2.0.




Czym jest Clotify?

Jest to aplikacja mobilna, w której można robić tyle rzeczy, że czasem żałuje że nie mam więcej czasu by jej poświęcić. Aplikacja ta to twoja wirtualna szafa, twój sklep online w którym możesz sprzedawać i kupować ubrania, akcesoria i obuwie, aplikacja która umożliwia tworzenie twoich stylizacji. Clotify jest podobny do Instagrama, ale poświęcony całkowicie modzie, a w szczególności Tobie. Dodajesz stylizacje kiedy chcesz, jakie chcesz i możesz pokazać komu chcesz. Zachowaj zdjęcia dla siebie lub pokaż całemu światu. To na prawdę jest proste.

Wirtualna szafa? Jak to?

Chodzi o to, że robisz zdjęcia swoich ubrań, wrzucasz do aplikacji i w jednym miejscu masz całą swoją szafę. Możesz ją udostępnić wszystkim, ale też zachować całkowicie dla siebie. Z własnego doświadczenia, zauważyłam to, że gdy miałam problem jak już wspomniałam stałam pod tą szafą. Teraz gdy mam wszystko w jednym miejscu, wieczorem przeglądam sobie co mogę założyć i rano już wiem, że to będzie bezstresowy dzień. Pamiętaj masz wszystko podzielone na marki, kategorie i kolory oraz inne. Działaj jak chcesz.

krok 1. Dodaj ubranie.



krok 2. Dodaj markę.


krok 3. Wybierz kategorię


krok 4. Działaj i baw się modą.



Sklep online

Na pewno niektórzy lub większość kojarzą Vinted. Aplikacja poświęcona sprzedawania swojej odzieży i obuwia i akcesoriów. Teraz masz to też w Clotify. Kupuj co chcesz i kiedy chcesz. Masz może jednak za dużo ubrań i część z nich totalnie Ci się znudziła? Sprzedaj. Ta apka umożliwia Ci to, i nawet możesz wychaczyć jakieś różne cudeńka 😀



Twórz stylizacje

Stwórz swoje wymarzone stylizacje, aplikacja umożliwia Ci zrobienie tak zwanych kolarzy z ubraniami twoimi lub znanych marek. Dla mnie to jest jak taka CHCIEĆLISTA, stworzyć stylizacje z rzeczy które bym chciała nosić i co jakiś czas zaglądać i zobaczyć czy udało mi się czy jeszcze potrzebuję troszkę czasu by to zdobyć. Możesz dzięki tym kolarzom i swoim stylizacją inspirować innych, ale i ty możesz zainspirować się innymi.







Clotify to połączenie kilku aplikacji w jedną. Widzicie założeniem twórców było stworzenie aplikacji dla blogerek, ale czy my kobietki nie możemy korzystać? Każda z nas ma podobne dylematy i problemy względem ubrań a ta apka ułatwia nam życie. Znajdziesz ją w AppStore i Google Play. Tak więc nie ważne czy masz android czy ios. Sprawdź aplikację a uwierz mi ułatwia bardzo dużo rzeczy. Korzystam i jestem z tego zadowolona, chociaż dopiero swoją przygodę rozpoczynam.

Daje 5 gwiazdek i czuje że Clotify 2.0 będzie moją aplikacją kwietnia a może też i maja.

A wy korzystacie? A może chociaż po tym poście skorzystacie? 
Całuski 💋


Google Play   KLIK
AppStore       KLIK
Strona Clotify   KLIK

14:09

1 kwietnia czyli dzień z życia blondynki

1 kwietnia czyli dzień z życia blondynki
Z okazji tego małego święta prankowców ja chciałabym przedstawić wam historyjki z życia blondynki. Tą blondynką jest moja najlepsza przyjaciółka i dzięki niej zrozumiałam, że kolor włosów zobowiązuje. Oczywiście nie chce nikogo urazić ani nic, chodzi głównie o zabawną wersje tego wszystkiego, bo nie powiem W. jest mądrą kobietą ale jej głupota czasem wszystkich powala. Z tego miejsca chciałabym też ją pozdrowić bo to ona też często pogania mnie z postami i motywuje do działania :D



Zacznijmy.

Z racji tego że W. mieszka aktualnie za granicą u swojej rodziny i opiekuje się tam dzieciakami i dodatkowo pracuje w barze, to niektóre historyjki będą właśnie z tym miejscem związane.

W. wyjechała by zdobyć troszkę nowego doświadczenia, i zobaczyć jak to jest być tak daleko od najbliższych, Niestety widzę że się jej podoba. No cóż.

Pierwsze tygodnie życia w Anglii, wszystko nowe, i te dziwne drogi. W. chce przejść przez ulice, prawo, lewo, prawo i idzie... szkoda tylko że o mało co ktoś jej nie przejechał bo zapomniała że tam inaczej samochody jeżdżą. No cóż, W. wkurzona, drze się na typa że jak jeździ, wyzywa go jakoś tam po polsku... a okazuję się że to był Pan Polak. Troszkę przypał. 


Z biegiem czasu W. poznaje kilka osób i po jakimś czasie dostaje zaproszenie na miasto, z okazji urodzin jej kumpeli. Idą sobie do klubu, W. bawi się w najlepsze, nagle zagaduje do jakiegoś typa, no i wiecie, przystojny, mądry, ogólnie facet jak marzenie. W. już gotowa do startu, do bajerki, aż tu nagle... przychodzi inny typek. W. myśli ohoho ale mam branie, którego by tu wybrać. Niestety jak się okazało on przyszedł po swojego chłopaka. W ten sposób zrozumiała że znalazła się w Gay Clubie.



Jak to po ciężkich nocach bywa W. opiekowała się dzieckiem i postanowiła zrobić im śniadanie. Pomyślała że może zaszaleje i usmaży bekon. Zostawiła go na patelni, zadowolona z siebie, że jest wspaniałą kucharką poszła do toalety i zająć się tam swoimi sprawami. Nagle słyszy dziwny dźwięk.. kurczę cos pika.. Skapnęła się że to alarm, pomyślała więc co to za debil nie umie gotować i dalej się zajmowała swoimi rzeczami. W pewnym momencie idzie do kuchni a tam się dymi i śmierdzi. Kurdę co robić. Wszystko wyłącza, biegnie po telefon i dzwoni do J. z pytaniem co robić. Wyjąć baterie. Biegnie po krzesło. No ale też to jest malutek, nie dosięga. Kurczę... jak się tam dostać? Bierze przysuwa stół, umęczona jak nie wiem co. Stawia na stole krzesło i UDAŁO SIĘ. Zadowolona z siebie schodzi na podłogę, rozgląda się, odsuwa stół i nagle jej oczom ukazuje się drabina.


Dzięki W. śmieje się aż mnie momentami brzuch boli. Mam nadzieję że i wy macie takich przyjaciół.
A jakie są wasze lub waszych przyjaciół śmieszne historie?

Całuski  💋
Copyright © 2016 kahsDesign , Blogger