09:44

TAG - 40 przypadkowych pytań

TAG - 40 przypadkowych pytań
Hej Misie!
Postanowiłam stworzyć post dotyczący tego co w tytule. Dość długo zastanawiałam się nad takimi formami postów, jednak pomyślałam, że skoro chcę się rozwijać to muszę próbować ciągle nowych rzeczy, tak więc o to ten TAG. Zaczynajmy!


Gdzie byłeś 3 godziny temu?
Byłam w łóżku ale to nie ma znaczenia, cnie? 😋

Czy kiedykolwiek zjadłaś kredkę?
Niee.... nie no, jako małe dziecko zdarzało mi się połknąć np 5 zł, zjeść kredkę i piach. Cóż, chyba każdy w dzieciństwie robił podobne rzeczy. 😀

Czy w odległości 3 metrów od Ciebie jest coś różowego?
Tak, moja pościel 💓

Gdzie byłaś w zeszłym tygodniu w tej chwili?
Na urodzinach mojego siostrzeńca 💫

Kim był ostatni gość w Twoim domu?
Dwójka moich przyjaciół 💪

Czy tęsknisz za kimś teraz?
Już nie, bo mam tą osobę obok siebie.

Jakie są twoje plany na dzisiejszy wieczór?
Nie mam jeszcze 🙅

Czy masz na sobie skarpetki?
Niee, już za gorąco mi na skarpetki.

Czy byłeś w kinie w ciągu ostatnich 5 dni?
Nie, ale mam zamiar się wybrać w ciągu najbliższych pięciu 😇

Czy jest Ci gorąco?
Nie, mimo 25 stopni w cieniu jest mi wręcz idealnie. Z resztą ja uwielbiam upały, przynajmniej czuję lato 💛

Co było ostatnią rzeczą, którą miałaś do picia?
Tymbark - jabłko aloes 💚

Co ostatnio jadłaś?
Kanapkę 😉

Co chcesz wiedzieć o przyszłości?
To czy wszystkie moje plany się powiodą 💭

Jaka pogoda jest za oknem?
Jest pięknie i słonecznie 💁

Czy masz na sobie jakieś perfumy, jeżeli tak to jakie?
Jeszcze się nie umyłam, więc nie mam 👍

Byłaś w tym roku u lekarza?
Tak mniej więcej co dwa tygodnie chodzę 😂

Gdzie jest twój najlepszy przyjaciel?
Mój najlepszy przyjaciel siedzi na przeciwko mnie, a najlepsza przyjaciółka robi obiad (mama).

Czy masz opaleniznę?
Jeszcze nie, ale czuję że gdzieś za miesiąc znów będę mulatką 🙈

Czego teraz słuchasz?
Czegoś co B. mi puszcza, nie wiem co to 😫

Czy kolekcjonujesz coś?
Chyba raczej nie. 

Kiedy ostatni raz zostałaś zatrzymana przez policje?
Em, może nie przez policję ale straż miejską, to by było półtora miesiąca temu. Wspominam to zatrzymanie mimo wszystko sympatycznie 😋

Czy piłaś kiedyś herbatę przez słomkę ?
Mrożoną owszem.

Co napisałaś w ostatnim smsie?
'ok' - tak bardzo długa wiadomość 😂

 Lubisz ostre przyprawy?
Raczej nie, chyba że mam ochotę ale to na prawdę rzadko.

Kiedy ostatni raz wzięłaś prysznic?
Wczoraj, ale zaraz znów wezmę.

Czy jesteś bogata?
Lel, takie rzeczy każdy interpretuje pod siebie i może nie mam milionów na koncie, to mimo wszystko czuje się bogata, ale w piękne chwile i doświadczenia.

O której godzinie chodzisz spać?
Różnie, ale chyba około 23. 💤

O której godzinie budzisz się rano?
Zależy, ale chyba o 10.

Jaki film ostatnio widziałaś?
Ostatnio oglądałam Wielkie Wesele.

Jaki masz dzwonek w tel?
Podstawowy.

Jaki jest Twój kolor oczu?
Jej piękne czarne oczy... nie no ciemny brąz, zależy jak się patrzy. 💟

Czy byłaś kiedyś w innym kraju?
Na Słowacji przez godzinę. 

Ile masz rodzeństwa?
Nie mam.

Komputer stacjonarny czy laptop?
Laptop.

Co planujesz dziś robić?
Nie mam pojęcia, serio

Kiedy ostatni raz płakałeś?
W piątek, jak rozcięłam sobie rękę. 😔

Jakie jest twoje ulubione radio?
Jasne że Eska.

Co wolisz? hamburgera czy kebaba?
Pizze 🍕

Co robiłeś o 24:00 w nocy?
Spałam!

Czy masz zwierzęta?
Mam, śliczną suczkę 🐶

Dzięki wielkie za przeczytanie, dajcie znać co myślicie o tego typu postach i może napiszcie mi kilka odpowiedzi na wybrane pytania? Całuski!

Zapraszam do obserwacji, by być zawsze na bieżąco 👄

Facebook - klik
Instagram - klik
Snapchat - kahs_design

14:48

Moja mama jest wspaniała!

Moja mama jest wspaniała!
Oj chyba każdy z nas to może powiedzieć. Mimo wielu sprzeczności być może charakteru, albo losu to jednak ona nas urodziła, pozwoliła przyjść na ten świat. Każdy z nas myślę też, że kocha swoją mamę. Muszę przyznać, że jestem dumna z tego, że akurat ona jest moją najlepszą przyjaciółką.


Historia moja i mojej rodzicielki jest bardzo zawiłą sprawą. Gdy byłam trochę młodsza, nie miałam zbyt dobrego kontaktu z Mamą. Codzienne kłótnie, nerwy, płacze i tak na prawdę nie wiem do dziś o co. Ja i Mama mamy podobne charaktery, znaczy jesteśmy uparte i swojego zdania bronimy, ale oczywiście nasze zdania do dziś się różnią. Jako mała dziewczynka, bo chodząca do przedszkola, poranki przeżywałam tragicznie, nienawidziłam rajstopek, czesania włosów bo mnie bolało i zawsze wszyscy sąsiedzi o 7 wstawali bo byłam ich budzikiem. Teraz jest to śmieszne, ale wtedy to była tragedia. Lata biegły a my wciąż kłóciłyśmy się, nie spędzałam też dużo czasu z nią, ponieważ nie lubiłam jej towarzystwa. Moje koleżanki w koło mówiły jaką to ja mam super mamę, a ja tego po prostu nie widziałam. Zawsze wkurzało mnie to, że przy znajomych wytykała moje wady, no ale wtedy to ja nie potrafiłam przyjmować krytyki na klatę. W każdym razie byłam bardzo zbuntowaną nastolatką i na ten moment, podziwiam swoją mamę za to, że wytrzymywała. Muszę też przyznać, że gdybym mogła cofnąć czas, to już wtedy bym poprawiła nasze relacje, by jak najwięcej czasu z nią spędzić. Wiecie, to co niedawno się stało jest niesamowite, chcę swojej mamie poświęcić jak najwięcej czasu i doceniam każdą chwilę którą razem spędzamy. Tak jak już mówiłam, jest najlepszą przyjaciółką. Podam najlepszy przykład. Płaczę u siebie w pokoju, ona to słyszy i przychodzi.. standardowo pyta się co się dzieje, ale kiedy nie chce rozmawiać to potrafi po prostu przytulić. Moja mama chce wynagradzać mi każdą złą chwilę, jest przy mnie gdy mam załamania psychiczne, towarzyszy mi przy walce o moje życie i wspiera w każdej decyzji. Często się śmieje że jest moją prywatną wróżką, ponieważ zawsze gdy mam wątpliwości w podjęciu decyzji pytam się jej po prostu co czuje i jeśli odpowiedź jest, że spokój to idę w tym kierunku, jeśli czuje że coś złego się stanie, to nie ryzykuję, ale jeśli mówi że ona sama jako jej zdaniem ma wątpliwości, to oczywiście ja robię swoje, wtedy wiem że to ja muszę podjąć tą ostatnią decyzję. Ostatnio zastanawiałam się też, czy ja czasem nie uzależniłam się od niej. Mam wrażenie, że przez to że kiedyś nie spędzałyśmy tyle czasu, to teraz chcę ją cały czas przy sobie. Po prostu nigdzie nie jest lepiej niż u Mamy. Z każdym dniem, staram się być lepszą wersją siebie, żeby była ze mnie dumna. 



Dlatego z okazji Dnia Matki, postanowiłam napisać ten post. Moja mama jest dla mnie CAŁYM światem, i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie życia bez niej. Kocham ją za to, że codziennie budziła mnie do szkoły, za to że robiła mi śniadanka i herbatkę, za to że toleruje moje wady, również za to że wspiera i pomaga zawsze. Kocham ją za to że jest i zawsze będzie. Muszę również podziękować, że nie zwątpiła we mnie i pomaga mi w rozwijaniu siebie. Dziękuję. A tak przy okazji, bo może moja mama to przeczyta.

MAMO! Wszystkiego najlepszego, z okazji dnia Mamy i Twoich Urodzin!

Pamiętajmy by doceniać te wspaniałe kobiety, i kochać je całym sercem, bo gdy ich zabraknie, to może odejść też cząstka nas. A wy jak spędzacie Dzień Matki? I zadanie dla Was - napiszcie za co kochacie swoje Mamy! 😍

Facebook - klik
Instagram - klik
Snapchat - kahs_design

14:47

Zacznij doceniać chwile

Zacznij doceniać chwile

W moich postach jak zdążyliście zauważyć, poruszam dość ciężką tematykę i w sumie smutną. Dziś chciałabym to zmienić, od A do Z napisać tekst wyłącznie pozytywny.



Każdy z nas ma problemy, większe lub mniejsze, jednak dla każdego są tak samo istotne. Często nawet sama sobie powtarzałam, że inni mają gorzej jednak problemy dotyczące nas samych są dla nas priorytetowe i pochłaniają nas. Sztuką jest nauczyć się korzystać z tych małych, a zarazem istotnych momentów które dają najwięcej szczęścia. Muszę przyznać, że jakoś kiedyś nie zwracałam uwagi na te chwile, dlatego myślę też, że byłam aż tak nieszczęśliwym człowiekiem, ale od kiedy umiem doceniać jedną krótką chwilę z moim B. z przyjaciółkami, czy nawet mamą to stałam się lepszym człowiekiem.


Najważniejsze jest docenianie małych momentów, kiedyś jeszcze tego nie potrafiłam, bardziej nauczyłam się tego podczas uczęszczania do szkoły średniej. Za każdym razem, patrzyłam w okno i podziwiałam naturę i to właśnie ona nauczyła mnie tej sztuki, z czasem zaczęłam dostrzegać więcej piękna w moim otoczeniu i nie zwracałam już uwagi tylko na naturę, doceniam fotografię, nawet to że wstaję. Nauczyłam się dzięki moim chorobą doceniać życie, ponieważ zrozumiałam że każda chwila jest cenna i nigdy nie wiadomo co może się za chwilę stać. Trzeba żyć tak, żeby na łożu śmierci powiedzieć, że żyło się pełnią życia.



Jeśli chcesz zacząć żyć szczęśliwie, zatrzymaj się. Rozejrzyj się dookoła, spójrz na wszystko z innej perspektywy, schowaj na chwilę gdzieś problemy i skup się na tym jednym momencie. Odrzuć myśli, uśmiechnij się i krocz przez życie jako nowy ty. Wiadomo, nie da się tak cały czas, lub da tylko ja jeszcze tego nie opanowałam, ale wiadomo, niektóre problemy nas przytłaczają. Cieszmy się więc naszym życiem i kroczmy dumni z siebie. Moje pytanie do Was. Czy doceniacie każdą chwilę?

Facebook - klik
Instagram - klik
Snapchat - kahs_design

13:37

Wmówili mi że jestem nikim

Wmówili mi że jestem nikim
Znacie to uczucie kiedy ktoś próbuje sterować naszym życiem?
Początkowo zawsze są to rodzice, oni wybierają twoje imię, wiarę i są odpowiedzialni za twoje wychowanie. Tak na prawdę w większości przypadków, to jak potoczy się twój los jest oparte na doświadczeniach w dzieciństwie. Mi wmawiano, że jestem nikim. I co z tym zrobię?



Zastanawiacie się pewnie, jak to możliwe. Nie chodzi o moją mamę, nie chodzi o ojca. Chodzi o otoczenie, przez to że nigdy nie byłam taka jak większość, czułam się zawsze samotna. Wiecie, nie warto się rozdrabniać nad tym co działo się w moim życiu, bo wychodząc do ludzi byłam całkiem inną dziewczyną. Uśmiechnięta, dusza towarzystwa, miałeś problem mogłeś mi się zwierzyć i liczyć na moją pomoc, ale tak na prawdę nawet do tej pory chyba nikt nie zdaje sobie sprawy z tego co działo się ze mną wewnątrz. Wiecie, moja mama sama musiała mnie utrzymywać. Nie powiem, łatwo nie było, ale musiało mi bardzo dużo czasu zając to, żebym zrozumiała sytuację. Dobra nie o to chodzi...

Szczerze mówiąc nawet już straciłam wenę, od jakiegoś czasu nie wiem co napisać, mam wrażenie że gdy otworzę się za bardzo, możecie mnie źle odebrać, ale ja tego nie chcę. Kontynuujmy... 

Jako dziecko, nie miałam łatwo, sytuacja otaczająca mnie też ciekawa nie była, czułam się obca wśród bliskich. Jako pięciolatka doświadczyłam tego, a te doświadczenia ciągnął się za mną cały czas. Byłam osobą pomiataną, wtedy zaczęto już w mojej głowie zasiewać to ziarenko które dojrzało we mnie niedawno, i zrozumiałam bardzo dużo rzeczy. 

Każdy z nas ma lęki prawda? Mniejsze lub większe, ale ja jako mała dziewczynka bałam się schodów w starym domu bo bałam się, że tamtędy będzie schodził jakiś duch. Jako ta mała dziewczynka, zostawałam sama i płakałam godzinami, nie ruszając się z kanapy. Do tej pory boję się ciemności i ciemności na schodach. 

Jako dziecko byłam ta gorsza, bo byłam gruba. Byłam dzieckiem, wielu rzeczy nie rozumiałam, popełniałam błędy, bywałam niegrzeczna, ale czy musiałam być pomiatana? Czy na każdym kroku musiałam czuć to, że jestem nikomu nie potrzebna, że jestem ta gorsza. Cieszę się, że w porę moja mama zainterweniowała, ale uraz zostaje na zawsze. 



Każdy krok w moim życiu w późniejszych latach wiązał się z porażkami moimi indywidualnymi. Od dziecka marzyłam by być szczupła i gdy lekarze zamiast mi pomóc po prostu olewali sprawę, czułam się mało ważna, nie czułam sensu życia. Kiedy poszłam do szkoły, wredne dziewczynki śmiały się z mojej otyłości, a ja płakałam po cichu w swoim pokoju tak żeby nikt tego nie widział. Nigdy nie chciałam okazywać swojej słabości... W dalszych latach dzieciaki śmiali się bardziej, tym samym wzbudzając we mnie bycie bezwartościową. 

Nadszedł czas pierwszej miłości, nie będę się rozpisywać bo chcę poświęcić na to inny post, ale byłam pomiatana. Raz robiono mi nadzieję, za chwile wystawiano na pośmiewisko, i tak w kółko. Wiecie, wtedy kiedy czułam się zauważona to było dla mnie wspaniałe uczucie... ale tym samym niszczono mnie coraz bardziej. Po 4 latach udało mi się uwolnić od tego, i nastały kolejne miłostki i kolejne rozczarowania. Wiecie... cały czas sądziłam, że mnie nie można kochać, nie można bo jestem inna i nie zasługuję na szczęście. Sądziłam tak cały czas, czasem nadal mam takie wrażenie. 

W każdym etapie mojego życia, czułam się bezwartościową osobą, utrudniano mi moje szczęście. W większości udawałam szczęśliwą, ale nie powiem, miałam momenty gdzie zapominałam o tych złych rzeczach. Teraz wiem, że jestem dużo więcej warta niż Ci co utrudniali mi życie, mimo że niektórzy nieświadomie (mam taką nadzieję).



Dlaczego więc ktoś sterował moim życiem? 
Bo te wszystkie osoby na mojej drodze doprowadziły mnie do miejsca w którym jestem. Nie żałuję, że moje życie tak wyglądało, dużo mi to dało... jestem kim jestem, i teraz jestem silniejsza.

Zapraszam na moje social media które znajdziecie poniżej, i widzimy się przy następnym poście.

Facebook - klik
Instagram - klik
Snapchat - kahs_design

08:05

Sandomierz w jeden dzień

Sandomierz w jeden dzień

Witajcie.
Moja majówka zapowiadała się dość zwyczajnie, miałam spędzić te trzy dni z mamą, oglądając filmy i grając w planszówki. Niedziela minęła w rodzinnym gronie, zebraliśmy się na obiad i świetnie razem się bawiliśmy, naszą rodzinną tradycją jest gra w tysiąca, więc oczywiście i jej nie mogło zabraknąć.


Poniedziałek spędziłyśmy z mamą caaały dzień w piżamach i muszę przyznać, że to był jeden z lepszych dni. Oczywiście rozpoczęłam maraton z Harrym Potterem i znów się wkręciłam, bo muszę przyznać, że uwielbiam te filmy. No dobra, wtorek kolejny dzień lenia czyli z serii nic nie robienie i wieczorem spontanicznie postanowiliśmy pojechać do Sandomierza.




Środa godzina 6:00 - Wstaję, oczywiście ledwo żywa, bo jeszcze nie do końca ogarniam życie. Rozpoczęłam więc przygotowywanie się do wyjścia, czyli mycie, malowanie, śniadanie, leki itp itd. O godzinie 7:35 wyjechałyśmy z domu na pociąg, żeby dojechać do Cioci któa mieszka w Warszawie, byłyśmy na miejscu troszkę wcześniej, więc w rodzinnym kręgu rozpoczęliśmy dyskuje dotyczącą podróży. Wyjechaliśmy około 9 i podróż trwała około 4 godzin, ponieważ po drodze niestety zgubiliśmy się. Od 13 zaczęliśmy zwiedzanie. To był mój drugi raz w tym pięknym mieście, jednak dla reszty pierwszy. Zobaczyliśmy kościoły, ratusz, zamek. Wszystko było przepiękne, nawet dowiedzieliśmy się do jakiej wysokości dotykała (nie wiem jak to nazwać, a może dosięgnęła?) woda z Wisły podczas powodzi. Muszę przyznać, że współczuję mieszkańcom, ale widok, zabytki, te piękne kamienice i rynek, myślę że wszystko rekompensują. Szczerze mówiąc, pojawiła się we mnie myśl, że chciałabym tam mieszkać. Niestety, nie mogliśmy pozwolić sobie na dużo dłuższy pobyt, bo tak zwanie czas gonił nas, i około 15/16 musieliśmy wracać. Drogi powrotnej nie pamiętam, bo całą przespałam.








Jeśli nie byliście w Sandomierzu, to musicie tam kiedyś pojechać. Warto zwiedzić i poznać trochę historii, a jeśli byliście, to co wam się najbardziej w tym mieście podoba? Ijak Wasza majówka? Co robiliście?
Copyright © 2016 kahsDesign , Blogger