23:12

Idę na łatwiznę

Długo owiewałam tajemnicą etap, do którego postanowiłam około roku temu się podjąć, i powiem szczerze, że to był z jednej strony najlepszy i najgorszy okres czasu, ale dlaczego? Może zacznę historię od samego początku.


Gdy wylądowałam w szpitalu na dokładnych badaniach, lekarz powiedział, że jeśli nie powiedzie się leczenie moich chorób to będę musiała podjąć się operacji bariatrycznej, czyli chirurgicznego leczenia otyłości. To było około 2015 roku i jak można się domyśleć, niestety nic mi nie pomogło. Wtedy byłam przerażona i zmotywowana, że chcę sama walczyć o swoje życie i długo walczyłam by w końcu być zdrowa, niestety moja walka szła na marne a ja na myśl o szpitalu i operacji wariowałam, nawet nie przyjmowałam takiej opcji. Z resztą, wtedy lekarz też jak zwykle nie okazywał mi zainteresowania, i ogólnie sytuacja nie była ciekawa bo nie był nikt w stanie nic mi wytłumaczyć, bo po co. W listopadzie 2016 roku, moja mama podpięła mnie pod swoją prywatną opiekę lekarską i właśnie wtedy na mojej drodze stanęła najwspanialsza osoba, jaką jest moja kochana Pani Doktor prowadząca. Właśnie wtedy zaczęła mnie namawiać na podjęcie się drogi chirurgicznej, wtedy też zaczęła wszystko mi tłumaczyć i poświęcać czas a przy okazji poczułam w końcu się tak, jak powinnam już dawno temu. Pani Doktor zaczęła o mnie walczyć i w momencie gdy ja poddałam się całkowicie i miałam myśli w stylu, co ma być to będzie, nie zrobię nic z tym zdrowiem i jak umrę to umrę, ona właśnie pokazała mi, że przede mną jest długie życie, i że ona mi pomoże o nie zawalczyć.


Pod koniec listopada zrobiłam szereg różnych badań i gdy okazało się, że doszło mi nadciśnienie, to właśnie ona powiedziała że dość, że to jest najlepszy moment na walkę o życie. Zmotywowałam się i zaczęłam czytać o operacjach, zaczęłam szukać różnych profesorów, lekarzy którzy wykonują operacje, dowiadywałam się o opiniach, zagrożeniach, powikłaniach dosłownie w tym momencie wiem wszystko. Znalazłam w Warszawie profesora który miał dobre opinie i umówiłam się na pierwszą konsultację. Po odczekaniu około miesiąca, nadszedł styczeń kiedy to byłam na konsultacji, jednak prędko zrezygnowałam z oferty Profesora, ponieważ odczułam również wrażenie, przepychania i podejścia do mojej osoby 'wpierdzielasz to teraz masz za swoje' i dodatkowo za głupie badania cena 3 tys, zł gdzie wszystkie badania miałam już w swojej teczce chorób (to taka moja teczuszka z przebiegiem wszystkiego). Nie poddałam się mimo wszystko, znalazłam szpital w Olsztynie, a przecież B. mieszka niedaleko to bez problemu tam mogę mieć operację, musiałam poczekać na kwalifikacje do marca (i w tym czasie czekania, założyłam bloga), i gdy nadszedł dzień sądu wyznaczono od razu mi datę operacji. Miało to być rękawkowe wycięcie żołądka, które miało mi wyciąć hormon głodu z żołądka i jeszcze coś co może również powodować moje choroby, ale jak to dokładnie się nazywa nie powiem, bo nie chcę skłamać. Data wyznaczona, równo za dwa miesiące operacja (15 maja) i spędziłam te miesiące na zmianie całkowicie diety, robiłam różne rzeczy by mój organizm się przygotował do życia po takiej operacji. Dosłownie tydzień przed odwołano to na co najbardziej czekałam, wiecie od stycznia czekałam tylko na ten dzień, nastawiałam się pozytywnie na to co czeka mnie po, nie poszłam do pracy, ponieważ wiedziałam, że na tamten moment nikt by nie przyjął osoby która za chwile ma operacje. Jak możecie się domyśleć, osoba z depresją nastawiona na operacje i nagle dostaje odmowę oczywiście z niewiadomych przyczyn może popaść w dół. Cały dzień ryczałam, nie wiedziałam co mam dalej robić, nie widziałam jeszcze żadnej innej możliwości.


Poniedziałek, kilka dni po najgorszej wiadomości, zmotywowałam się i znalazłam inną opcje i to bliżej domu. Okazało się, że w Warszawie nadal mogę mieć operację, pojechałam na konsultację 11 maja, Profesor powiedział że operacja jest wskazana i zrobi mi ją w lipcu. Zastanawiał się czemu nie zrobiono mi jej w 2015 i powiedział, że może dziś już bym nie miała tych problemów. Znów czekałam dwa miesiące, i przyszedł pierwszy lipca. Dzwonię dowiedzieć się o dokładny termin, Profesor zaprasza mnie na wizytę. Operacja za 6 miesięcy, najpierw założymy balon. Załamałam się, to było w ten wtorek 11 lipca. Popłakałam się, ale nie powinniście się mi dziwić, człowiek któremu mówi się jedno, a potem robi się drugie ma prawo się rozkleić gdy jest zawiedziony. Gdy uspokoiłam się wszystko mi wytłumaczono. Balon zamówiony i będzie na 100% robiony. I wiem, że w końcu coś się ruszyło w mojej sprawie.


Dlaczego więc balon a nie operacja? Dlatego, że dopiero w szpitalu wprowadzili tą opcje i gdy tylko taka opcja się pojawiła, stała się dla mnie lepsza. Przytaczając słowa - Operacja teraz, mogłaby stworzyć dużo komplikacji, z którymi później będę musiała znów się męczyć, a balon po pierwsze jest dobrym przygotowaniem, a po drugie pomoże mi troszkę schudnąć i robiąc operację za 6 miesięcy, powikłań nie powinno być. Czy to mi się podoba? Niekoniecznie, nastawiona byłam na jedno, ale skoro operacja teraz może być zagrożeniem życia, to nie chcę ryzykować. Mam nadzieję tylko, że nie jest i nie będzie dla mnie za późno. 


Może dla niektórych z Was to pójście na łatwiznę, bo przecież gdybym chciała to bym sama z siebie schudła, dla innych to bez sensu okaleczanie się. Przedstawiłam Wam początek drogi i w głębi serca czuję że to jeszcze nie będzie koniec, chociaż mam nadzieję, że to pomoże w jakikolwiek sposób w pokonaniu moich chorób. Zdaje sobie również sprawę, że większość chorób dopiero zaczynają odkrywać i nie wiadomo czy wszystkie u mnie są wykryte, ale mam nadzieje, że tak. Jeśli uważacie tak jak pisałam wcześniej, że to łatwizna, to uwierzcie mi na słowo, że to więcej mnie kosztuje niż poprzednie leczenie. Teraz wiem, że to są ostatnie możliwe opcje z których mogę skorzystać, i mam zamiar wykorzystać co do ostatniej by być szczęśliwą i zdrową, i nie chodzi mi o bycie chudą czy wysportowaną, bo to dosłownie mam gdzieś, powtórzę kolejny raz. Marzę by być zdrowa i zależy mi tylko na pokonaniu chorób. 

koszulka: Bonprix
Spodnie: F&F

Cieszę się, że w końcu mogłam z Wami się podzielić tymi informacjami i usłyszeć Wasze zdanie. Proszę o trzymacie kciuków, by tym razem wszystko wyszło dobrze i żeby nic nie odwołano mi, a dodatkowo napiszcie co myślicie. 
Dziękuję ♥

Facebook - klik
Instagram - klik
Snapchat - kahs_design

6 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki i mam nadzieję, że tym razem wszystko się uda! Jakbyś przybliżyła bliżej temat balona który masz mieć założony, jeśli to nie problem. Pozdrawiam, N. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne, na pewno zrobię też o tym post :) Dziękuję ♥

      Usuń
  2. Trzymam kciuki za Ciebie, bedzie dobrze 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Balon? Pierwszy raz o tym słyszę! Napisz o tym <3

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 kahsDesign , Blogger