16:30

Podsumowanie 2k17


Pierwszy post w nowym roku i tak na prawdę nie wiedziałam do końca o czym go napisać. Nie chcę dodawać (jak wiecie) byle czego. Postanowiłam że będzie to podsumowanie mojego 2017 w postaci ogólnej, a w przyszłym tygodniu kolejne podsumowanie diety/zabiegu (to już będzie 3 miesiące od operacji). 
Na pierwszy ogień chciałabym przekazać Wam swoją wdzięczność i miłość, bo tamten rok był dla mnie pełen zmian i odkrywania siebie całkiem na nowo. Nie chcę wymieniać miesięcy po kolei (to będzie przy zdjęciach), lecz napisać ogólnie jak bardzo moje życie zmieniło się, prawdopodobnie na lepsze. 

(w moim domu pojawił się ten słodziak - luty 2017)

(stworzyłam swoje pierwsze logo, z którego sporadycznie korzystam)

Zacznę od tego, że od kilku lat zastanawiałam się czy zacząć opisywać swoją historię, czy założyć bloga i łączące się z nim kanały społecznościowe. Ciągle się jednak powstrzymywałam aż dosłownie styczeń 2017 dla mnie był przełomowym okresem mojego życia. To właśnie w tym miesiącu rozpoczęłam stawianie pierwszych kroków ku zdrowszemu życiu, to właśnie od tamtego przełomowego dnia (11 stycznia), zaczęłam robić całkowitą diagnostykę, przeszłam przez chyba (dla mnie) najgorsze badanie, jakim jest gastroskopia. Do operacji przeszłam krętą drogę, począwszy od lekarzy którzy się ze mnie śmiali i mówili że wymyśliłam sobie wszystkie choroby, do nawet odwoływania operacji. Pamiętam, że raz nawet byłam już w szpitalu i następnego dnia rano odwołano bo jednak za chuda (hahha) okazałam się na inny typ zabiegu. Z jednej strony to najlepsza decyzja jaką kiedykolwiek podjęłam, a z drugiej stres, płacz, nerwy, robienie nadziei które na szczęście już mam za sobą było po prostu przerażające. Co gorsze wiem że to był ostatni moment bo gdybym tego nie zrobiła, dziś mogłabym tego postu dla Was nie pisać. Przez ten rok aż do operacji doszło mi kilka nowych chorób, o niektórych istnieniu nawet nie słyszałam, jednak mój organizm wraz z końcem roku powiedział stop, więcej chorób nie będzie i jestem mu za to wdzięczna.

(odwiedziłam Sandomierz)

(wybrałam się do Warszawskiego zoo)

Kolejnym punktem jest Wasze poznanie mnie a moje pokazanie się światu. Opisuję do dziś swoje historie tu na blogu, i w końcu do tego się przekonałam, a nawet nie wiecie jaką dla mnie terapią jest ten blog. Piszę co myślę i to mnie leczy, już nawet nie boję się mówić otwarcie co myślę i co czuję. Dzięki temu wyszłam z depresji, zrobiłam się odważniejsza, szczersza i otworzyły mi się oczy na świat. Zmieniłam się pod wieloma względami, z leniwej córki która nie ma ochoty pomagać mamie, stała się córka odpowiedzialna, zaradna i bardzo pomocna. Z osoby skrytej, zakładającej maski gdy wychodziła z domu by udawać że wszystko jest ok, stała się osoba szczera, mówiąca otwarcie i nie zakładająca masek. Płaczką dalej zostałam, cóż... ale jest tego znacznie mniej. W dużej mierze myślę że bardzo odmieniła moje życia Mia, moja najlepsza przyjaciółka, niegrzeczny brudasek, mój pies. Przygarnęłam ją w lutym, opiekowałam się nią, była przy mnie w chwilach w których byłam na skraju sił, zlizywała moje łzy i wysłuchiwała moich żali, nadal to robi, ale z najgorszych chwil stworzyła te piękne bo już nie myślę o tych momentach jako złych, ale wspaniałych gdzie główną rolę gra właśnie ona. Otworzyła moje serce, dała drugie życie i nauczyła kochać. Może to się wydać banalne, ale piszę to co czuję i samą prawdę. Dom z monotonnego miejsca w którym nic się nie działo, zmienił się na dom pełen radości i ciągłego uśmiechu. Pies to było moje marzenie od wielu lat i właśnie ono się wtedy spełniło. 

(skończyłam 21 lat)

(rozpoczęłam naukę sztuki makijażu)

(w końcu przeszłam operację - październik 2017)

( jesienne zdjęcia dwa tygodnie po wyjściu ze szpitala)

(robiłam dla Was instamasa, a przy okazji zmieniłam kontent instagrama)

Możliwe, że pominęłam kilka cudownych chwil, ale nie chciałam też rozpisywać się na 400 stron, bo prawdopodobnie tyle by mi to zajęło. Chciałam jeszcze podziękować Wam, za to że jesteście, czytacie moje posty, wspieracie i dodajecie mi mnóstwo motywacji. Dziękuję Wam że tyle z Was ze mną utrzymuje kontakt i pisze w razie problemów, a ja cieszę się że mogę Wam pomagać. Niech 2018 rok będzie jeszcze wspanialszy dla mnie i dla Was robaczki ♥

(kolejny raz odwiedziłam Olsztyn)

(moje pierwsze święta u B.)

INSTAGRAM - @kahsdesign
FACEBOOK - kahsdesign
SNAPCHAT - kahs_design

5 komentarzy:

  1. Piesek pojawił się u Ciebie w najbardziej odpowiednim momencie. Zapewne był dla Ciebie takim Aniołkiem, który Cię pilnował i dodawał sił, gdy miałaś gorsze chwile. Ten rok był dla Ciebie rokiem pełen wyzwań, super, że stawiłaś mu czoło i teraz będzie tylko lepiej :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się, pojawił się u mnie w najlepszym momencie życia. Też mam nadzieję że już tylko lepiej ♥

      Usuń
  2. Fajne podsumowanie. Śliczny 🐕!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 kahsDesign , Blogger