15:30

schudłam 14 kg w miesiąc? // podsumowanie

W sobotę 18 listopada 2017 wypadło równo miesiąc po operacji, czy schudłam? Owszem i to aż 14 kg w jeden miesiąc. Łącznie? 24 kg. Drogę rozpoczęłam pod koniec maja i od wtedy do października udało mi się samej schudnąć 10 kg, 
chociaż w większości zawdzięczam to stresowi.
Jednak pozwól mi zacząć od samego początku.



Ci co często odwiedzają mojego bloga i znają moją historie wiedzą o operacji bariatrycznej jakiej się poddałam i jaką walkę odbyłam by wszystko się odbyło. Gdy po odwołaniu operacji mojej w Olsztynie (maj 2017), myślałam że to koniec, że albo nie uda mi się pokonać wszystkich moich chorób albo już sama nie wiem co będzie, wtedy to też po jednym dniu załamki znalazłam w sobie siłę by walczyć dalej. Udało mi się załatwić pierwsze wizyty w Warszawie, czyli bliżej domu. Wtedy wiedziałam, że wszystko się ułoży. Pierwsza próba operacji - lipiec. Zmieniono metodę na balona, nie podobało mi się to, ostatecznie okazało się, że jestem na niego za chuda (pierwszy raz w życiu na coś za chuda). Wtedy to już miałam na -3 kg. Wiecie jakie to było dla mnie szczęście? Zawdzięczam to tylko i wyłącznie stresowi, bo gdy się denerwuję nie mogę nic jeść i tak właściwie jadłam w tamtym okresie bardzo mało. Następny termin nie wiadomo kiedy, przestałam się ważyć i stwierdziłam, że się poddaję. Dostałam termin na październik i chęć do życia wróciła. Przychodzę do szpitala, ważę się i łącznie - 10 kg. Oczywiście stres i nerwy zrobiły swoje. 
Dziś, 21 listopada oficjalnie ważę -24 kg. 

Chcecie wiedzieć z jakiej wagi startowałam?
Styczeń 2017 - 150 kg
Listopad 2017 - 126 kg

Nie wstydzę się tego, że ważyłam aż tyle. Swoje zrobiły choroby i inne czynniki jak i spora depresja. Teraz chudnę, czuję się lepiej i jestem szczęśliwsza, a uśmiech z twarzy mi nie schodzi, a wiecie co jest najfajniejsze? Mam ochotę żyć i walczyć o zdrowie. Od samego początku waga dla mnie nie była ważna w tej drodze, tylko to aby pokonać swoje choroby i mieć możliwość żyć normalnie, zajść w ciąże i urodzić zdrowe dziecko, bez zagrożenia życia swojego i mojego bobo. Wiem, że gdybym dłużej zwlekała z operacją, za rok już by mogło mnie tu nie być, w takim stanie zdrowia byłam. Czuję, że teraz już jest lepiej. Do tego wszystkiego chudnięcie i wgl to tylko i wyłącznie dodatkowa radość. Mogę i wolno chudnąć, albo mieć długie zastoje, po prostu bylebym wyzdrowiała i to jest mój główny priorytet. Ale wiecie co? Wszystkie ubrania na mnie wiszą, jestem w totalnym szoku i nie powiem, że mi się to nie podoba.


To poznajmy moje wymiary w centymetrach.

Przed operacją :
Obwód brzucha - 146 cm
Obwód biustu - 150 cm
Obwód prawego, lewego uda - 85, 86 cm
Obwód bioder - 138 cm

Dziś :
Obwód brzucha - 130 cm
Obwód biustu - 133 cm
Obwód prawego, lewego uda - 70, 71 cm
Obwód bioder - 122 cm

Jak żyję po operacji?

Jadam od 4 do 6 posiłków dziennie. Zależy jak u mnie cukier i jest to co 2-3 h. Czasem właśnie mam tak, że pojawiają się wczesne objawy hipoglikemii więc wtedy muszę coś dostarczyć do żołądka, natomiast gdy nie pojawiają się te stany, to wytrzymuje nawet więcej niż 3h. Osobiście muszę powiedzieć, że są dni gdy nie mam ochoty nic jeść i wtedy potrafię zjeść tylko 2 posiłki. (nie zabijajcie mnie). Natomiast nie jem nic pomiędzy, lecz dostarczam wtedy płynów. Przeważnie woda z czymś, lub rozcieńczone soki, albo soki z witaminą c bez cukru. Ostatnio też mój organizm bardzo domaga się kawy, więc ją piję, ale zapewne to przez ciśnienie które jest niskie. Czekam na wizytę by ewentualnie dostać zezwolenie do odstawienia chociaż jednej tabletki z tym związanej. Najważniejsze dla mnie jest słuchanie swojego organizmu, nie słucham grubasa w głowie, ale swojego żołądka i narządów z tym powiązanych. Moje posiłki są w różnych wymiarach, przykładowo płatki kukurydziane namoczone w mleku, wejdzie mi ich wraz z tym mlekiem około 130g. Natomiast wszystko inne nie przekracza 100g.



Co jem?

Jak wiecie, przez pierwsze tygodnie byłam na jedzeniu papkowatym i były to pierwsze 4 tygodnie, od 15 listopada zaczęłam wprowadzać stałe posiłki i jestem na etapie co mi podejdzie, a co nie. Wiecie czasem zdarza się spotkanie z porcelanowym przyjacielem, ale nie jest to codziennie. Może przez ten okres czasu miałam jakoś takich spotkać 3. No dobrze, ale co jadłaś na śniadanie. No ja przykładowo pierwsze dwa tygodnie kaszki, później jakiś kisiel lub przetarte owoce, gerberki dla dzieci do 3 miesiąca, później zaczęłam wprowadzać nadal zmielone, ale żebym mogła sobie też coś pogryźć, bo czułam jakbym tych zębów nie używała. Tak pod koniec 3 tygodnia wprowadziłam serek wiejski i nawet nie wiecie jakie to było dla mnie pyszne. Chleba wciąż nie jem i nie chcę nawet go jeszcze próbować, jestem tylko na tych wazach czy coś takiego. I dwa te prostokąciki z almette i jestem w niebie i najedzona. Nie wiem czy kojarzycie jak mówiłam, że po jajkach idę do porcelanki, tak teraz. Znów zaczęły mi smakować! Jestem w raju. 

Jem słodycze?

Nie, nie jem słodyczy, nie słodzę, nawet nie mam ochoty. Jeśli już to naturalne cukry w stylu z owoców. A no dobra, zjadłam dwa te ciasteczka belvita, moczone w herbacie, ale potraktowane jako posiłek a nie pomiędzy nimi. W momencie gdy mam ochotę sobie coś pochrupać, to mama kupuje mi takie chrupki kukurydziane jak dla dzieci, i wyznaczam sobie porcję np 30 g i traktuję to jako normalny posiłek. Nie wykluczam, że spróbuję, czy coś. Jesteśmy ludźmi i nawet lekarze zalecają, że można ale z głową. Ja aktualnie nie potrzebuję a mój organizm nawet nie chce, bo odrzuca go na wszystko co słodkie. Ale ciekawostka, na fast foody też, ale mówię nie wmawiam sobie, że nigdy już nie zjem bo zjem. Nie w ogromnych ilościach i nie często, ale jestem człowiekiem i mogę ale jak pisałam z rozsądkiem.

Ćwiczenia.

Moimi ćwiczeniami są długie spacery, robię sobie np wchodzenie po schodach, bo niestety ale jeszcze nie mogę zacząć ćwiczyć tak jak bym chciała, a to dlatego, że np parę dni temu coś w szwach mnie zabolało przy żołądku, nie chcę ryzykować i w sumie też mam zakaz. Czekam na styczeń, bo wtedy zaczynam etap ćwiczeń na poważnie.



Tutaj macie małe porównanie mojej twarzy. Czerwiec 2017 u góry a dół to koniec października 2017.

Nie wiem czy wszystko co chciałam napisałam tutaj, ale jeśli o czymś zapomniałam, pojawi się na pewno w następnym. Pamiętajcie to pierwsze podsumowanie. Jeśli chcecie więcej, może udostępnić ten post, skomentować a przy okazji zajrzyj na moje social media.

Całuski, xoxo


Instagram - kahsdesign
Facebook - kahsdesign // kahs
Snapchat - kahs_design

21 komentarzy:

  1. Weszłam na tego bloga z myślą "Omg! 14 kg w miesiąc? Oszalała", jednak jeśli waga wyjściowa byłą tak wysoka to jest to zrozumiałe :) Świetnie, że dbasz o swój organizm! W końcu ma posłużyć na lata... wiem, że schudnąć nie jest łatwo, tym bardziej jeśli się choruje... Podziwiam wytrwałość, oby tak dalej :) Zmianę na zdjęciach widać ogromną :D

    Trzymaj się ciepło :)
    fochoblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś mega! Bardzo sie cieszę i wiem, ze kilogramy to pikus bo walczysz o zdrowe i normalne życie! Byłaś i jesteś piękna ale coś czuję, że lato 2018 będzie należało do Ciebie! Masz moc!
    Uwielbiam Cie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak po cichu też Ci powiem, że tak coś czuje co do wakacji 2018. XD Dziekuję kochana, ale ja Ciebie też wielbie ♥♥♥

      Usuń
  3. Gratuluję i życzę dalszej wytrwałości!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście widać ze dużo schudłaś, gratuluje!
    ONLY DREAMS

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo!!! Jestes bardzo dzielna i szczerze gratuluje. Twoja historia jest bardzo motywujaca. Trzymaj tak dalej !!! Powidzenia. Czekam na kolejne motywujace wpisy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeju, bardzo dziękuję. ♥ następne pojawią się juz niedługo :)

      Usuń
  6. Weszłam dlatego, żeby zobaczyć co to za wariatka pozwoliła sobie na takie glupstwo i schudła 14kg w miesiąc ;) Ale przeczytałam i 3mam kciuki za powodzenie! Brawo, podziwiam takie osoby i życzę Ci wszystkiego dobrego! Obys szybko uzyskała upragnioną wagę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już tępo nie ważne, najważniejsze być zdrową i Tobie też tego życzę ♥

      Usuń
  7. Widać znaczną zmianę w wyglądzie. Trzymam kciuki, aby było coraz lepiej oraz żebyś mogła zacząć ćwiczyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja podobnie jak poprzedniczka weszłam, bo wydawało mi się to nie rozsądne. Ale poznanie bliżej twojej historii pokazuje jaka to trudna droga. Powodzenia i odwagi, bo wiem że ona jest niezwykle ważna do walki o lepszą wersję siebie. Jak będziesz czasem potrzebowała inspiracji to zapraszam do siebie na www.inspirujacaxlka.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i zrozumienie mojej sytuacji. Pozdrawiam, na pewno zajrzę ♥

      Usuń
  9. Brawo ! Trzymam kciuki,zeby motywacja byla caly czas :)))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Trafiłam na tego bloga dzisiaj.. I szczerze mówiąc,jestem w szoku twojej przemiany i gratuluję bo widać różnicę i to bardzo :) na pewno będę tutaj zaglądać :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Kasia trzymam kciuki!!! <3
    Dawno się nie odzywałam ale wierzę w Ciebie! Sama ostatnio popadłam w stany depresyjne ale chyba czas się podnieść z kolan...
    Jak będziesz tylko chciała to zapraszam na wspólne wyjście na siłownię albo basen albo spacer. Wiesz, że ja zawsze chętnie ;)
    Dodałaś mi motywacji żeby samej działać :P

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 kahsDesign , Blogger